Obiecaliśmy wybrać dla Was kilka miejsc, jakimi zachwycić może Was Barcelona? Obiecaliśmy. Z tej obietnicy chcemy się właśnie teraz wywiązać – więc dajcie się porwać na spacer po tym mieście pełnym cudów.
Na początek proponujemy Wam przechadzkę najbardziej znaną arterią Barcelony, czyli słynną La Rambla. Idąc nią można spotkać praktycznie wszystkie kolory i odcienie jednego z najbardziej gościnnych miast świata. Prowadzi ona od wielkiego Placu Katalonii aż do pomnika Kolumba w pobliżu portu. Trakt jest niezwykle szeroki i pełen jest maleńkich restauracyjek, kafejek i sklepów. Cały spacer z pewnością umilą Wam zasadzone wzdłuż aleje drzew, które dodają temu deptakowi niebywałego uroku. Idąc w stronę portu warto zajść na zakupy do La Boqueria. Jest to ogromna hala targowa słynąca głównie ze sprzedaży owoców pod wieloma postaciami: od tradycyjnych – surowych, przez świeżo wyciśnięte soki, aż po całkiem spore porcje owocowych sałatek. To świetna opcja by nacieszyć oko, ugasić pragnienie i zabrać taki pojemniczek ze sobą, by cieszyć się ich wyjątkowym smakiem.
Wszyscy spragnieni niebotycznych widoków po prostu muszą dostać się na Tibidado, skąd rozciąga się panorama na to przepiękne miasto, jakim jest Barcelona. Najlepiej pojechać tam metrem, a na szczyt dostać się najpierw w wagoniku, sennie poruszającego się, Błękitnego Tramwaju, by następnie przesiąść się na zębatą kolejkę. Nazwa Tibidabo jest bardzo trafna, zważywszy na widok, jaki się stąd roztacza. Nawiązuje do sceny kuszenia Chrystusa na górze (tibi dabo – dam ci), w której szatan ukazuje mu wszystkie wspaniałości tego świata. Szczególnie pięknie jest tam po zmroku, gdy z wysokości ponad 500 metrów można podziwiać miasto rozświetlone łukowymi lampami. Właśnie ze szczytu Tibidado widać, że Barcelona to trzy, a nawet cztery bardzo różne miasta. Obszerny pierścień nowoczesnej stolicy Katalonii z harmonijnie rozmieszczonymi drapaczami chmur otacza secesyjną i modernistyczną architekturę tej części miasta, która powstawała w XIX i na początku XX w. W środku, jak pestka w brzoskwini, tkwi średniowieczna Barri Gotic z jej wąskimi uliczkami, dziesiątkami księgarenek, gdzie poluje się na zapomniane książki i można grzebać do woli w pudłach z pożółkłymi zdjęciami i rycinami.
Wychodząc na ulicę Via Laietana i idąc w kierunku gór, niedaleko od barcelońskiej katedry dotrzecie do Pałacu Muzyki, czyli Palau de la Música Catalana, którego fronton znajduje się od strony ulicy Carrer de Sant Pere Mes Alt. W rzeczywistości jest to ogromna sala koncertowa zbudowana w latach 1905-1908 przez architekta Lluísa Domènech i Montaner jako siedziba chóru Orfeó Català. Jest on cały czas aktywny muzycznie od założenia w 1891 r. Formalnie jest zarządzany przez stowarzyszenie non-profit Orfeó Català. Jako właściciel pałacu zajmuje się ono promocją kultury katalońskiej, ze szczególnym uwzględnieniem muzyki chóralnej. Współcześnie prezentowany jest tam szeroki repertuar muzyczny od klasyki, poprzez jazz, po flamenco i muzykę katalońską, występują znane orkiestry i zespoły. Możliwe jest oczywiście zwiedzanie Pałacu, a prawdziwie piorunujące wrażenie robi sklepienie budynku z wklęsłym witrażem na środku. Nie przez przypadek obiekt znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Możecie zachodzić w głowę, że jak dotąd nie wspomnieliśmy ani słowa o prawdziwym symbolu tego miasta, czyli o Antonio Gaudim. Co nieco mogliście przeczytać o nim w naszym poprzednim tekście o Barcelonie, a w tym skupimy się na jego dwóch życiowych projektach, czyli Casa Mila oraz Temple Expiatori de la Sagrada Familia.
Pierwszy z nich, bardziej znany jako La Pedrera, moglibyśmy nazwać współczesnym apartamentowcem. To budynek o falującej fasadzie i niezwykłych modernistycznych rzeźbach na dachu, nie ma ani jednego kąta prostego. Jego twórca zerwał z dotychczasowymi zasadami budowania. Dom ma dwa wewnętrzne dziedzińce, pierwszy w mieście podziemny garaż, a żelazne ażury krat balkonowych sprawiają wrażenie fantastycznych pnączy na tle falistej elewacji. Naprawdę robi wrażenie i pewnie dlatego możemy go spotkać na wielu pocztówkach i widokówkach z Barcelony.
Z Tibidabo widać wieże Przebłagalnej Świątyni Świętej Rodziny przypominają z daleka stylizowane świece wotywne, po których spływa roztopiony wosk. Gaudiemu powierzono wzniesienie gotyckiego kościoła, jednak jego zamysłem było stworzenie najbardziej niezwykłej budowli sakralnej na ziemi, w stylu, jakiego jeszcze nie było. Nazywał ją nawet „Katedrą dla ludu”. Gdy powstawały krypta, absyda, fasada niezwykłego kościoła oraz pierwsza i jedyna zbudowana za jego życia z zaprojektowanych 12 wież-dzwonnic, większość krytyków podniosła wrzawę. Artysta wydał na budowę majątek całego życia, a pod jego koniec żebrał nawet od drzwi do drzwi, starając się zebrać jakiekolwiek fundusze na jej ukończenie. Po dziś dzień ta sztuka się jeszcze nie udała, choć prowadzone są usilne prace nad ukończeniem budowy zachowując pierwotne projekty Gaudiego. Monumentalna świątynia od ponad 100 lat jest w budowie, jednak ich zakończenie planowane są na 2026 rok. Czy są to plany możliwe do wykonania? Hmm… 🙂 Możecie za to zapoznać się z wizualizacją ich finalnych efektów.
Ostatnim przystankiem w naszym, dość subiektywnym, spacerze po stolicy Katalonii, jest Font màgica de Montjuïc. Wybudowano ją w 1929 roku na Plaça de Carles Buïgas, u stóp Palau Nacional. Jest to ogromna fontanna, składająca się z 3 koncentrycznym basenów. Skala projektu była naprawdę spora i przez około rok plany budowy realizowało 3000 ludzi. Nazwa placu, na którym stoi pochodzi od imienia i nazwiska jej projektanta. Efektem przepompowywania 2600 litrów wody na sekundę jest interesujące widowisko typu woda – światło – dźwięk. Podświetlane różnokolorowym światłem tańczące strugi wody z podkładem muzycznym w tle tworzą spektakl, który musicie wręcz zobaczyć.
Myślicie, że Barcelona odkryła przed nami już wszystkie swoje tajemnice? Z pewnością nie…
Dodaj komentarz