W Berlinie spędziliśmy już chwilę, weekend – pierwszy, ale z pewnością nie ostatni. Zwiedziliśmy już nieco, zaczęliśmy powmuoli chłonąć niesamowitego ducha tego miasta. Nie będziemy mogli tego jednak uczynić w pełni, jeśli nie poczujemy, jakie są smaki Berlina. Czy poznamy je w drogich i dystyngowanych lokalach? Hmmm…. Wątpliwe. Gdzie zatem iść, żeby skosztować PRAWDZIWEGO Berlina? Sprawdźcie sami!
Berlin to światowa ikona multi-kulti i kosmpolityzmu. Zarówno w sferze społecznej i obyczajowej, jak i kulinarnej. Berlin to nie tylko kebaby (choć te są naprawdę fantastyczne!). Berlin to potrawy z całego świata i prawdziwa uczta dla oczu, węchu i, oczywiście, podniebienia. W kameralnych i oryginalnych lokalach doświadczycie czegoś więcej niż zaspokojenie głodu. Knajpki to przede wszystkim ludzie i osobowości, a przez to atmosfera i klimat, które ci ludzie tworzą. Knajpki to miejsce spotkania kultur. Prawdziwego spotkania.
Jak smakuje ulica?
W ostatnich latach w Polsce mamy prawdziwy boom, jeśli chodzi o street food. Na chodnikach i deptakach pojawiła się cała masa budek i trucków, z których unoszą się kuszące aromaty, a smaki zawiodą nas na krańce świata. Nikt tak naprawdę nie wie, skąd przyszła do nas ta moda. Istnieje dość spore prawdopodobieństwo, że to właśnie stolica Niemiec mogła być takową inspiracją. Berlin to mekka dla wielbicieli street food’u.
Jeśli zatem lubicie uliczne jedzenie, jeśli zachwyca Was impreza na ulicy, jeśli nie przeszkadza Wam hałas z tym związany, to Kreuzberg będzie miejscem dla Was idealnym! To właśnie w tej dzielnicy, będącej także uosobieniem ambientu i bohemy, a także miejscem spotkań artystów ulicznych, znajduje się ulica Mehringdamm, gdzie numerem 36 mieści się kultowe CURRY36, Mustafa Gemuse Kebap (podobno najlepszy w całym Berlinie), budka z chińskim jedzeniem czy miejsce wydawania pizzy w kawałkach (całodobowa budka z gigantycznymi kawałkami pizzy za 2 euro – SZTOS!). Wierzcie lub nie, ale ten kawałek chodnika jest zawsze pełny, a wręcz przepełniony! Niekończące się o kolejki o każdej porze dnia i nocy nikogo już nie dziwią i na stałe wpisują się w klimat tego miejsca.
Z kolejkami do Mustafy może równać się poznański Kraszkebab, gdzie czas oczekiwania na swoją gigantyczną bułę nierzadko przekracza 30 minut, a w krytycznych momentach tygodnia nawet i godzinę. Jest to zatem sport dla wytrwałych, ale naprawdę warto czekać! Jeśli chcecie, jak smakuje kebs ze świetnie pociętym mięchem w idealnym stopniu przygotowania z cukinią, bakłażanem, marchewką czy ziemniakami, to Mustafa Gemuse Kebap jest specjalnie dla Ciebie!
Smaki Berlina: a pizza gdzie?
Zawiłości historyczne Niemiec i Włoch nie mają już wpływu na przenikanie się kulinarnych doświadczeń obu narodów i w Berlinie można zjeść naprawdę dobrą pizzę. Owszem, można iść do wymuskanego lokalu, gdzie biel i sterylność weźmie górę nad normalnością (SIC!). Chcecie alternatywy? Proszę bardzo! Z czystym sumieniem możemy polecieć miejsce dość specyficzne, niespotykane, gdzie szeroko pojęta etykieta została wchłonięta przez squaterski klimat. Mowa oczywiście o pizzerii Il Ritrovo-Cucina Casalinga Popolare w dzielnicy Friedrischein. Z wyglądu miejsce jest bardzo niepozorne, w środku może jednak zaskoczyć. Wybierając się tu na obiad trzeba się nastawić na punkowe klimaty, popisane flamastrami ściany, oklejone wlepkami lustra, stare obrusy na stołach czy wytatuowanych kelnerów. Cóż powiedzieć – jaka dzielnica, taki urok. Knajpa idealnie wpisuje się w atmosferę dzielnicy, stając się miejscem już niemal kultowym. Spokojnie, nikt Was tu nie zaatakuje 🙂 W środku można bowiem spotkać zarówno rodzinę z dzieckiem, starsze małżeństwo, jak i grupkę nastoletnich punków. Pizza jest naprawdę genialna, a jeśli dodamy, że kosztuje tylko 4-7 euro (w zależności od dodatków), to teraz musicie odwiedzić Il Ritrovo!
Meksyk w Berlinie
Jeśli najdzie Was ochota na coś w meksykańskim stylu, warto zajrzeć do budki z napisem Mishba. To sieć dostępna w kilku miejscach Berlina, która oferuje kilka rodzajów burrito, pieczonych ziemniaków i quesadillas. Z burrito mamy do wyboru także wersję wegańską i wegetariańską (jak można coś takiego jeść? 🙂 ) Ciekawe są też pieczone ziemniaki, do których dodawane są warzywa i sosy (guacamole i hummus), lub mięso w wersji niewegetariańskiej. Nieoczywista opcja na dobrego kartofla. Zazwyczaj przed budką znajduje się tylko jeden stolik, ale jeśli będziecie na S-Bahnhof Friedrichstraße, to niedaleko stamtąd nad rzekę, więc można spokojnie pałaszować w sielskiej atmosferze.
Smaki Berlina: jeszcze kilka adresów
Berlin to prawdziwa metropolia i naprawdę trudno zatrzymać się na każdym przystanku jedzeniowego szlaku i rozpisywać się o każdym z nich, dlatego postanowiliśmy zostawić Wam kilka namiarów, które, mamy nadzieję, zachęcą Was do poszukiwać „swojego idealnego miejsca”.
Czasy świetności pionierów berlińskiego hipsterstwa już dawno minął. Dobijają oni teraz do czterdziestki i poszukują stabilizacji. Ich dawne siedlisko, dzielnice Prenzlauer Berg i częściowo Mitte, dzisiaj są zdecydowanie spokojniejsze. Rozkrzyczane kluby i puby zastąpiła jeszcze większa liczba kafejek, restauracji i barów. Dla przykładu, Hiszpan ożeniony z Koreanką wymyślił koreańskie tapas i podaje je w Kochu Karu (Eberswalder Strasse 35). Obok młodzi Francuzi prowadzą świetne bistro Les Valseues (Eberswalder Strasse 28). Miłośnicy kuchni niemieckiej (o dziwo są tacy!) chodzą na kotlet z piwem do klimatycznej gospody Prater (Kastanienallee 7-9) lub bardziej wykwintnej Oderquelle (Oderberger Strasse 27).
Jeśli przycisnął Was głód, to najlepszym miejscem na szybki lunch jest wietnamskie bistro Monsieur Vuong (Alte Schönhauser Strasse 46). A propos azjatyckich klimatów, garkuchnie w targowej hali żywią i poją po przystępnych cenach w atmosferze kreuzberskiego kulturowego tygla. Chińska Kantyna Długiego Marszu (Long March Cantine, Wrangelstrasse 20) podaje kreatywnie skomponowane dim sum na wiele różnych sposobów.
Nie można wyjechać z Berlina bez choćby skosztowania turecko-arabskich słodyczy. Soczyście tłuste, powalająco słodkie, podawane w maleńkich porcjach razem z mielonymi pastami z orzeszków pistacjowych i migdałów. Maleńki kawałek wystarczy, żeby wypełniła nam usta niewyobrażalna słodycz. Idealnie komponują się z nimi supermocne, bliskowschodnie kawy i herbaty, podawane w mikroskopijnych naczyniach.
Wiedzcie, że to, co przed chwilą przeczytaliście, to tylko mikroskopijny skrawek kulinarnej mapy stolicy Niemiec. Jakie są Wasze doświadczenia kulinarne z tym miastem? Polećcie miejsca, gdzie smaki Berlina mogą zaprezentować się w pełnej krasie!
przydatne informacje, na pewno skorzystamy z tych porad 🙂