Trekking na Olimp, czyli spotkanie z bogami

Słoneczna Grecja kojarzy się w pierwszej kolejności z bielą hoteli, błękitem Morza Śródziemnego, genialną (i zdrową) kuchnią i butnymi mieszkańcami. No i jeszcze kapitalna Metaxa może znaleźć się w takim małym rankingu. Co byście powiedzieli na to, żebyśmy dorzucili do niego jeszcze góry? Szok? Niedowierzanie? Pewnie wpatrujecie się pytająco w ekran i przecząco kręcicie głowami… Cóż – macie do tego prawo – wszak cały świat runął w tym momencie. Mamy nadzieję, że po tym tekście zmienicie zdanie. Czeka nas bowiem trekking na Olimp!

Trekking na Olimp – na ucztę do Zeusa

Masyw Olimpu jest bardzo zróżnicowany zróżnicowany zarówno pod względem rzeźby terenu, jak i panujących tam warunków. Przyciąga i hipnotyzuje – duża w tym zasługa mitologicznych opowieści. Któż bowiem nie chciałby wejść na ucztę do Zeusa i skosztować boskiej ambrozji? Olimp to ponad 500 km² wspaniałej przyrody objętej ochroną Parku Narodowego Olympus, czyli najstarszego greckiego parku utworzonego w 1938 r. Jest on połączeniem potężnych skalistych turni, sosnowych lasów, głębokich wąwozów i łąk, trekking na olimp1przeradzających się w makię. Po drodze pragnienie można ugasić w tryskających źródłach i pędzących potokach. Wyżej wszystko się zmienia: pojawiają się skąpe stanowiska leśne, a potem już tylko sine, ostre skały. Robi się chłodniej, nadciągają chmury – popołudniami pogoda lubi się powściekać i czasem ześle soczystą burzę. Najwyżej położoną grań całego masywu tworzy kilka szczytów wznoszących się na ponad 2900 m n.p.m. Wierzchołki dominują w krajobrazie.Na uwagę z całą pewnością zasługuje kilka wierzchołków – najwyższy z nich to oczywiście Mitikas (2918m); inne to Skolio (2912m) oraz Skala (2866m).

Sezon trwa od maja do końca października, ale najlepszy termin to późna wiosna, choć w górach do końca czerwca może jeszcze zalegać śnieg. Najlepszą porą na zdobywanie greckich szczytów są miesiące wiosenne, kiedy budzące się życie buzuje i roztacza nieziemską woń, a dodatkowo nie zaskoczy nas upał ani męczący skwar – jednak, co kto lubi, prawda? 🙂

Na początku atakowania Olimpu należy dostać się do miasteczka leżącego u jego podnóży o nazwie Litochoro, gdzie można dojechać autobusem z Aten lub Salonik. Później już tylko pozostaje nam droga na szczyt! Jeśli chcemy zaoszczędzić trochę czasu, to można autem dojechać do stacji Prionia. Tam zostawić auto i wyruszyć dalej. Do pierwszego schroniska – Spilios Agapitos – trafimy za około 4 godziny; kolejne zaś, Christos Kakalos, to dodatkowe 2 godziny marszu. Gdy już przy nim jesteśmy, to trzeba powiedzieć, że jego nazwa nie jest przypadkowa. Christos Kakalos był miejscowym góralem i poprowadził pierwszą wyprawę na Mitikas – w 1913 roku w trakcie zdobywania najwyższego szczytu Grecji towarzyszyło mu jeszcze dwóch Helwetów.

Zasadniczo trekking na Olimp nie należy do najcięższych. Sama trasa nie wymaga wybitnych umiejętności (oczywiście tylko do miejsca, skąd atakować będziemy szczyt). Jest ona bardziej uciążliwa – zwłaszcza, że trzeba uważać na śliskie ścieżki i spadające kamienie. A zmęczyć się można pokonując kolejne metry mocno eksponowanej trasy. Piorunujące wrażenie za to wywołuje widok wyrastającej, niemal pionowej, szczytowej grani Olimpu, zwanej Portes, czyli Wrota. Tu właśnie miał znajdować się mitologiczny Panteon i kryształowe pałace greckich bogów. Tak – znając ich umiłowanie majestatu wywołującego strach i szacunek – mogli wybrać to miejsce na swoją siedzibę.

Ostateczny atak na Mitikas prowadzić będzie od północy przez wąski ośnieżony szlak. Jego nazwę dostrzec można na dużym głazie – Kaki Skala, czyli Zła Drabina. Wspinaczka faktycznie wygląda niczym pokonywanie kolejnych szczebli zepsutej drabiny. Jest bardzo stromo i uwaga skupiona na tym, żeby każdy krok był pewny, a noga nie osunęła się i nie pociągnęła nas w dół. Miejscami jest bardzo ślisko – w żlebie zalegają bowiem śnieg i lód. Pod granią łączącą szczyty Skolio i Skala w najtrudniejszych miejscach można asekurować się łańcuchami. Dalej eksponowana trasa wiedzie nad kilkusetmetrową przepaścią, zwaną pieszczotliwie Kotłem. I tutaj większość nieprzygotowanych turystów zawraca… Ale nie my, prawda? 🙂

Wszystkie wysiłki, cały trud i każdą kroplę potu wynagrodzą nam takie widoki…

P.S. Jeśli zwykły trekking na Olimp Wam nie wystarcza, to możecie wziąć w jednym z wielu biegów, które organizowane są każdego roku… Wtedy Wasze wejście na szczyt może wyglądać tak:

ROZBUDZAMY PODRÓŻNICZE MARZENIA!

Udostępnij

2 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *