Tak – dziś jest poniedziałek. Jeden z najbardziej znienawidzonych dni tygodnia. Czas marazmu, niechęci, powrotu do pracy. Nic nam się nie chce, a żeby pobudzić się do działania, trzeba wypić hektolitry kawy i zagryźć ją czekoladą pod niejedną postacią. Ale koniec z tym. Pomijając fakt, że ten zestaw mało ma wspólnego ze zdrowym trybem życia, mamy dla Was prawdziwą bombę adrenaliny. Postawi Was do pionu. Momentalnie. Od razu. Przygotujcie się na jeden z najniebezpieczniejszych szlaków świata – Hua Shan!
Hua Shan – pozory mylą
I to bardzo. Zresztą spójrzcie na obrazek. Kto by pomyślał, że wśród drzew i skał ukryty jest jeden z najbardziej adrenalinotwórczych szlaków na całym świecie. Wejście na szczyt. Bułka z masłem. Ale nie w Chinach 🙂
Hua Shan, czyli Góra Shan leży w chińskiej prowincji Shaanxi – w odległości około 100 km od miasta Xi’an. Najwyższy z pięciu wierzchołków liczy 2160 m n.p.m. Hua Shan to jedna z pięciu (co dziś z tymi piątkami?) świętych gór taoizmu. Już w II w. p.n.e., u podnóża Szczytu Południowego (tak – to ten najwyższy) znajdowała się taoistyczna świątynia. Wyznawcy taoizmu wierzyli, że w górze mieszka bóg podziemia. Świątynia była często wykorzystywana do duchowych kontaktów z bogiem i jego podwładnymi – obrzędy przypominały szamańskich wędrówek i astralnych projekcji. W przeciwieństwie do góry Tai Shan, która stała się popularnym miejscem pielgrzymek, Hua Shan była mało znana w Państwie Środka i odwiedzali ją jedynie miejscowi pielgrzymi. Góra przez wieki rozpalała wyobraźnię osób poszukujących nieśmiertelności, gdyż rzekomo można było na niej znaleźć silne lekarstwa i różnego rodzaju specyfiki zielarskie.
Hua Shan – śmierć w oczach
Zaczyna się przyjemnie, prawda? Góry, mistyka, poszukiwanie swojej duszy… Wyprawa w sam raz na doładowanie duchowych akumulatorów. Jednak, jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach 🙂
Są trzy sposoby dostania się na Szczyt Północny (1613 m n.p.m.), najniższy z głównych szczytów Hua Shan. Najpopularniejszym szlakiem jest trasa, rozciągająca się na długości 6 km z wioski Hua Shan do Szczytu Północnego. Możliwy jest również wjazd kolejką linową na Szczyt Północny, skąd prowadzą ścieżki do czterech pozostałych szczytów – Szczytu Zachodniego (2038 m n.p.m.), Środkowego (2042 m n.p.m.), Wschodniego (2100 m n.p.m.) oraz wspomnianego już wcześniej Południowego (2160 m n.p.m.)
W przeszłości Hua Shan była miejscem odosobnienia buddyjskich i taoistycznych pustelników, ze względu na wymagające szlaki, z powodu których góra uważana była za niebezpieczną. Wraz ze wzrostem popularności góry wśród turystów, a było to w latach 90. XX wieku zamontowano tam kolejkę liniową, która znacznie ułatwiła zwiedzającym dostęp do szczytów. Ponadto wprowadzono wiele ułatwień dla wspinających, np. żłobione schody – cholernie strome, łańcuchy czy barierki. Szlak nie wymaga ogromnych umiejętności wspinaczkowych, ale jest niezwykle wymagający i polecany wyłącznie osobom silnym i – absolutnie – bez lęku wysokości i przestrzeni.
Najtrudniejszym i (głównie pod względem psychicznym) najbardziej odjazdowym fragmentem jest drewniana kładka szerokości około 50 centymetrów – przyczepiona do skalnej ściany. Całości piorunującego wrażenia dopełniają tajemnicze odgłosy, które sprawiają, że mózg po prostu się lasuje – nie wiadomo, których myśli się złapać, gdyż musisz skupić wszystkie zmysły i mięśnie na tym, żeby nie spaść. Można też zacząć się modlić o to, by kładka wytrzymała i nie zachciało się jej spaść w przepaść. Praktycznie bez dna.
Zresztą – co tu dużo pisać – zobaczcie sami:
(fot. wikipedia)
Jesteś przypięty na 40 różnych sposobów do uprzęży, gdzie ten wysiłek wszsystkich mięśni i lasowanie mózgu? Nie puszczajmy tak bardzo wodzy wyobraźni jaki to super niebezpieczny odcinek skoro biegają tam 10letnie dzieciaki. Rozumiem, że puszczasz wodzę wyobraźni podróżniczej ale nie zaszkodzi się trzymać trochę rzetelnych faktów bo ktoś może się zawieść udając się tam zachęcony twoim opisem:). Pozdrawiam
celnie – ale musisz przyznać, że może się lasować od samego widoku czy świadomości, że akurat w tym momencie decha nie wytrzyma – dźwięki potrafią działać na wyobraźnię. I tam to się dzieje.
Subiektywnie każdy przeżywa to na różny sposób to prawda i tutaj pełne prawo do luźnego opisu ale trzeba przyznać, że obiektywnie jest bezpiecznie 🙂
byłeś? 🙂 jeśli tak, to jakie masz wrażenia? Nie ukrywam, że kiedyś bym z chęcią wybrał się, by te chińskie szczyty pozdobywać 🙂