Największa wyspa Karaibów, oddana przez Hiszpanów w zamian za Florydę… Niechciana, trawiona wewnętrznymi konfliktami – Kuba. Z jednej strony stała się azylem dla artystów, szukających weny i zapomnienia, z drugiej jednak – komunistyczny reżim zmusza wielu do opuszczenia jej w poszukiwaniu wolności, lepszego życia. Mimo wszystko Kuba jest niezwykle atrakcyjna pod względem turystycznym. Oferuje znacznie więcej niż szklankę rumu i zwijane na kobiecych udach cygara…
Kuba: kolonializm zamknięty w komunizmie
Tak to już jest z wyspami Karaibów, że wpisały się one w budzący ambiwalentne emocje nurt kolonialny. Plemiona zamieszkujące pierwotnie archipelag Wielkich Antyli zostały zmuszone do opuszczenia swych siedlisk lub przestały istnieć w wyniku kilkudziesięciu lat kolonizacji. Tak było także z ludnością Kuby, do której w 1492 roku dotarł Krzysztof Kolumb ze swoją załogą. Kilkanaście lat później wyspa została podbita i włączona do wicekrólestwa Hiszpanii. A przecież mieszkały tam ludy wspaniałych cywilizacji prekolumbijskich… W czasach tłumienia buntów miejscowej ludności powstały prawdziwe perełki kolonialnej architektury, jak choćby Hawana (stolicy poświęcimy oddzielny tekst), Trinidad de Cuba czy Baracoa. Około 1560 roku rdzenna ludność praktycznie uległa zagładzie, więc, jak to bywało na innych kolonizowanych wyspach Morza Karaibskiego, do pracy na plantacjach sprowadzono niewolników z Czarnego Lądu, których potomkowie żyją na Kubie po dziś dzień.
Co by nie mówić o samym zjawisku kolonizacji, jej metodach i skutkach, trzeba przyznać, że jej dziedzictwo kulturowe jest ogromne. Architektura, zwyczaje, mentalność – to wszystko wpisuje się w specyficzny klimat wyspy, która przez lata szargana była różnymi konfliktami, przechodziła z rąk do rąk, trawiły ją wewnętrzne konflikty i rewolucje.
Nikomu nie trzeba przedstawiać takich nazwisk, jak Batista, Che Guevara czy Castro, prawda? To chore ambicje dyktatorów i komunistów sprawiły, że ulice spływały krwią, panował strach i terror, ludzie chowali się w buszu lub wyjeżdżają z kraju szukając lepszego jutra. Państwo, które pod koniec XIX wieku odzyskało niepodległość, mogło spokojnie rozwijać się i stać wraz z przynależącymi do niego wysepkami, prawdziwą Perłą Karaibów. Zamiast tego mamy kraj, który przez lata był zamknięty niczym w kapsule, na którą nie miały wpływu ząb czasu ani zmieniające się trendy gospodarcze i społeczne. Wszystko stanęło w miejscu. Dziedzictwo Kuby miażdżone jest komunistyczną estetyką. Na szczęście duch ludzi nie umarł – wciąż żyje w nich muzyka… Czasem słychać jak kwili i szepcze, ale kiedy zacznie krzyczeć? Kiedy padnie mur? Oni wciąż wierzą…
Mimo izolacji, mimo dyktatury, mimo socjalizmu, Kuba jest atrakcyjna dla turystów. Walorów naturalnych nie jest w stanie zniszczyć żaden ustrój, a na tej wyspie są nimi cudowne plaże, rafy koralowe, ciepłe błękitne morze. W miastach też udało się zachować klimat, w którym łączą się wpływy hiszpańskie, karaibskie i afrykańskie. Kultury wspaniale się przenikają, dając naprawdę porażający efekt, któremu nie mógł się oprzeć sam Ernest Hemingway, dla którego Kuba stała się drugim domem. To w jednej z kawiarni, przy szklance rumu, w promieniach zachodzącego słońca powstały jego genialne opowiadania, w tym również „Stary Człowiek i Morze”, za które Hemingway dostał literackiego Nobla. Skoro nawet on dał się oczarować, to musi coś być w tej wyspie, musi coś być w tych ludziach…
Kuba pełna luksusu
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie chcieli polecić Wam jednego ze skarbów Kuby, jakimi są bez wątpienia cudowne plaże. Jak rozrabiać na plaży, to tylko na tych najlepszych, a takowe znajduję się oczywiście w Varadero. Hotele ciągną się tam kilometrami wzdłuż wybrzeża, więc widoki o każdej porze dnia są powalające. To zupełnie inny zakątek niż reszta wyspy. Na plażach Varadero królują turyści, a dolary są ważniejsze niż rewolucyjny etos. Kiedyś należały do rodzin największych biznesmenów, jak Irene Dupont, czy największych gangsterów, jak Al Capone – ten klimat widać na każdym kroku. Jednak Varadero to nie tylko luksusy. Dużą część półwyspu zajmuje „zwykłe” miasteczko, w którym dźwięki mamby przenikają się z dymem cygar i oparami alkoholu, a ludzie starają się cieszyć każdą chwilą.
Trinidad, czyli perła epoki kolonialnej
Jeśli chcecie poczuć się jak za czasów Kolumba, to warto wyruszyć do Trinidad, którym ma się wrażenie, że czas naprawdę stanął w miejscu. Brukowane uliczki, pnące się wśród kolorowych domów, senny nastrój, hiszpański klimat i katedra na wzgórzu. Nie ma tam wielu hoteli, za to dużo lokalnego kolorytu mieszkańców. W Trinidad najłatwiej wmieszać się w lokalną społeczność i zwyczaje nieskrępowane dozorem rządu, a wieczorami można pobawić się w rytmach salsy – nawet na ulicach. Nieco prowincjonalna atmosfera i wspaniale odnowiona kolonialna zabudowa – to wizytówki miasteczka, które wpisane zostało na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W jego pobliżu znajduje się także inna wielka atrakcja turystyczna, czyli Dolina Cukrowa (Valle de los Ingenios). To właśnie uprawa trzciny cukrowej stała się źródłem świetności Trinidadu w XVIII wieku. Pamiątką tamtych czasów są dziś pozostałości wystawnych rezydencji dawnych plantatorów.
Kuba: co jeszcze zobaczyć?
Baracoa to niewielka miejscowość na wschodnim krańcu wyspy. Hiszpanie pod wodzą Krzysztofa Kolumba założyli tu pierwszą stolicę kolonii, z której rozpoczęli podbój wyspy. Spokojne życie w Baracoa, dawniej pustoszonej przez piratów grasujących na Karaibach, koncentruje się na placu wokół katedry, w której znajduje się legendarny krucyfiks sprowadzony przez Kolumba. Miasto otaczają góry, zamieszkałe w czasach konkwisty przez Indian, i las tropikalny – idealne na wycieczki trekkingowe. Pobliska Playa Maguana słynie na całym świecie ze swojego piękna – i ta ocena jest w pełni uzasadniona.
Czasem przychodzą takie chwile, że chce się uciec od cywilizacji, prawda? Wziąć plecak, buty i iść przed siebie. Na Kubie na szczęście jest takie miejsce. To Dolina Vinales, którą w całości wpisano na listę UNESCO. Miliony lat wcześniej płynące wody żłobiły w płaskowyżu niesamowite formy. Teraz pokryte są roślinnością i tworzą baśniowy krajobraz. Jej największą atrakcją są ogromne mogotes, czyli potężne, samotne skały porośnięte bujną roślinnością. Obowiązkowym punktem podróży po Kubie jest gigantyczne malowidło naskalne, które przedstawia historię ludzkiej ewolucji – nie tak stare, jak sugeruje nazwa „Mural de la Prehistoria”, jest dziełem współczesnych malarzy. Mural wykonano z polecenia Fidela Castro w latach 60. Doliny Vinales nie powinni darować sobie amatorzy kubańskich cygar, bo właśnie tu, na plantacjach, które przecinają górski krajobraz, można dowiedzieć się, jak powstają. Warto zobaczyć także ogrody botaniczne, Muzeum Paleontologii, wioskę Maroon, oraz liczne i piękne jaskinie.
I kto mówił, że Kuba to tylko rum, cygara i stare auta?
Dodaj komentarz