Ladakh – kraina wśród chmur

Dzisiejszy tekst to jeden z tych wpisów, który sam dla siebie jest reklamą. Wystarczy jedno słowo – LADAKH – i już serca zaczynają szybciej pompować krew, źrenice rozszerzają się do niebotycznych rozmiarów, a uśmiech na twarzy pojawia się mimo sprzeciwów woli i umysłu. Kraina wysokich przełęczy od lat budzi pobudza wyobraźnię podróżników z całego świata. Warto zatem, pokrótce chociaż, sprawdzić, czym oni wszyscy się tak zachwycają…

Ladakh – ostatnie Shangri La

Ladakh to dawne buddyjskie królestwo leżące w zachodniej części Himalajów, w górnym biegu doliny Indusu, wciśnięte między Kaszmir i Tybet – między Himalaje i Karakorum. Już pierwsze zdanie może nam nieco zobrazować, z czym będziemy mieli do czynienia. Odizolowana, pozostawiona na pastwę żywiołów kraina in the middle of nowhere.

Do czasów aneksji Tybetu przez Chiny przechodziły tędy niezwykle ważne szlaki handlowe – w wielu kierunkach. Niby politycznie czy geograficznie jesteśmy w Indiach, jednak na położeniu na mapie się kończy. Ladakh pod względem kulturowym czy nawet klimatycznym mało ma wspólnego z tym krajem. Nie zgubimy się tu w tłumie kupców, hinduskich pielgrzymów czy żebraków – zaludnienie w tym regionie jest bardzo niskie, a rdzenna ludność to etniczni Tybetańczycy, posługujący się wykształconym na tych terenach lokalnym dialektem języka tybetańskiego i skupiający się raczej w mniejszych społecznościach. Nie będzie tu nikomu doskwierać ani temperatura ani wilgotność powietrza, czy nawet nieustanne opady. Kraina położona jest na tyle wysoko, że temperatura jedynie latem w ciągu dnia dochodzi do 30 stopni Celcjusza, a wysokie sześcio- i siedmiotysięczniki stanowią skuteczną barierę dla opasłych, monsunowych chmur. Tak naprawdę o Indiach przypomnimy sobie dopiero, gdy przyjdzie czas zjechać z monumentalnych, stoickich Himalajów na rozpalony i odrobinę chaotyczny subkontynent indyjski.

Jak się tam zatem dostać? Cóż – z Delhi mamy połączenie lotnicze do Leh, czyli stolicy regionu. Położona jest na wysokości 3500 m. n.p.m. – lot trwa (plus minus) 1,5 godziny.  To opcja zdecydowanie dla turystów, a nie dla podróżników. No chyba, że jesteście ograniczeni czasowo (lub finansowo). By poczuć, jak bardzo Ladakh jest odizolowany i niedostępny, trzeva przemiladakh3erzyć drogę lądową. Jest kilka opcji, które warto rozważyć. Od strony Kaszmiru, a dokładniej z Manali (miasteczko w górach) do Leh dzielić nas będzie jakieś 485 km. To dwa dni drogi jazdy autem – pokonuje się wtedy cztery przełęcze, z których najwyższa, Tanlang ma ponad 5300 m n.p.m. Droga jest piorunująca – tak samo piękna, co niebezpieczna. I nie mówimy tu tylko o potencjalnej chorobie wysokościowej. Czasem jedyną granicą dla brawury lokalnych kierowców jest granica przepaści, do której podjeżdżają z dość dużą prędkością, żeby uraczyć nas przepięknymi widokami i sprawdzić nasz lęk wysokości. Ot – taki żarcik.  Od zachodu natomiasr, do Leh można dojechać ze Srinagaru – letniej stolicy Kaszmiru. Jeep pokona tę drogę w jeden dzień, autobus w dwa – Your Choice! 🙂

Co zatem robić w Ladakh?

Himalajskie królestwo Ladakh, krajobrazowo i kulturowo zbliżone do Tybetu, miało więcej szczęścia niż sam Tybet. W XIX wieku Ladakh znalazł się w obrębie Indii i nie został poddany rewolucji kulturalnej. Zachowały się tu w całkiem dobrym stanie buddyjskie klasztory z różnych okresów rozwoju buddyzmu i wielu naukowców to właśnie tutaj przyjeżdża, aby badać buddyzm lamajski. Na klasztory buddyjskie, chcąc nie chcąc, będziecie trafiać cały czas, co chwilę wyłaniać się będą jakieś dosłownie wkute w górę lub malowniczo po niej „spływające” budynki klasztorne.

Leh jest także idealną bazą wypadową na wszelkiego rodzaju trekking górski. Możliwości w tej dziedzinie są tutaj właściwie nieograniczone. Można wybrać się na lekką, kilkudniową wycieczkę pieszą po niższych partiach okolicznych gór, zaliczając po drodze nocleg w okolicznej wiosce, gdzie przyjmą nas z nieukrywaną życzliwością. Można też wybrać coś zdecydowanie bardziej wymagającego – kilkutygodniową wyprawę po bezdrożach, w czasie której będzie można sprawdzić umiejętności i techniki wspinaczkowe (oczywiście razem z odpowiednim sprzętem). Jeśli planujemy naprawdę długi trip, z pewnością nie obejdzie się bez jucznych zwierząt.

Do niedawna Ladakh był zamknięty dla turystów, a długotrwała izolacja sprzyjała zachowaniu odmienności i lokalnej tożsamości. Nadal niewiele osób tu dociera – w porównaniu z innymi trekkingami himalajskimi jest tu pusto, dziko i naturalnie – dziennie można spotkać jedynie po kilka osób. Wędruje się tu przez pladakh2uste i surowe góry, przekraczając wartkie potoki, niekiedy przechodząc po wiszących mostkach

Dla tych, którzy niespecjalnie przepadają za katorżniczym wysiłkiem i potem spływającym po plecach przez wiele dni, pozostaje przemieszczanie się pojazdami zmotoryzowanymi. Nad jeziora Patgong Tso i Tso Moriri lub do doliny Nubry dojechać można wynajętym jeepem ze zorganizowaną wycieczką. Jednak sporo frajdy sprawi jazda motorem, który bez problemu wynajmiemy w kilku miejscach w Leh – daje to wręcz nieograniczone możliwości dotarcia do najbardziej odległych miejsc Ladakh.

Rowerem w Himalajach? Czemu nie!

Jak dla nas, prawdziwą bombą jest możliwość zjazdu – UWAGA – rowerem z przełęczy Khardung La, do niedawna uznawanej za najwyżej położoną przejezdną przełęcz na świecie. Ostatnie pomiary pokazały jednak, że Khardung La znajduje się „jedynie” na 5359 metrach n.p.m., ponad 200 metrów niżej od wysokości dumnie widniejącej na umieszczonej tablicy – jednak to wcale nie umniejsza ogromnej ilości adrenaliny, która buzować zaczyna na samo wyobrażenie o tej przygodzie! Warto przy tej okazji ciepło się ubrać, ponieważ na tej wysokości temperatura latem może zjechać w okolice zera – mimo, że słupki rtęci w Leh pokazywać mogą nawet 30 kresek. Stamtąd do miasta jest kilkadziesiąt kilometrów. W tym momencie jesteście tam tylko Wy, dwa kółka i grawitacja.  Jak szybko tam dotrzeć? To zależy wyłącznie od Was. Można pokonać tę trasę w nawet w 3 godziny – przygotujcie się jednak na niebotyczne prędkości i skoki ciśnienia. Można także przetoczyć się do mety, podziwiając lodowcowe widoki. Tak – zapierają dech w piersiach!

 

Bez względu na to, jaki sposób na spędzenie czasu w tej części Himalajów wybierzecie, jesteśmy przekonani, że prędzej czy później Ladakh zdobędzie Wasze serca!

 

 

 

 

Udostępnij

4 komentarzy

    1. Mateusz - Autor tekstu Reply

      czas spełnić dziecięce marzenia i fantazje! Ladakh to doskonały przykład zachowania się kultury lamajskiej w jej pierwotnym stanie…

One Ping

  1. Pingback: Gdzie szukać duszy? Ladakh w tle - TRIPONLINE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *