Manila – od czego zacząć?

Położona na wyspie Luzon stolica Filipin jest nowoczesnym miastem azjatyckim, które w ostatnich latach przeżywa prawdziwy boom rozwojowy. Manila to miasto skrajności ekonomicznych, kulturowej mieszanki, uśmiechu życzliwych mieszkańców, a także mariażu historii z nowoczesnością. Taka jest Manila, takie są Filipiny. Zapraszamy! 

Manila: tylko się nie przestrasz!

Nie będziemy oszukiwać – pierwsze zderzenie z Manilą może być, delikatnie rzecz ujmując, lekko przytłaczające – ogromne tłumy ludzi, kolorów, dźwięków, wszechobecny chaos, brud, slumsy, centra handlowe poprzylepiane jedno przy drugim,  biznesowe Makati, biedne i niebezpieczne Quiapo. Do pełni dodajmy jeszcze historyczną część miasta, czyli Intramuros i będziemy mieli już prawie poglądowy przekrój miasta. Czy tak ma wyglądać wychwalana przez wszystkich „Perła Azji”? Trudno to sobie wyobrazić, wszystko zależy od oczekiwań. Jednakże z Filipinami tak właśnie jest: NIC TAM NIE JEST TAK, JAK SIĘ WYDAJE NA PIERWSZY RZUT OKA 🙂

Manila i jej historia

Samo miasto położone jest w przepięknym ujściu rzeki Pasig, gdzie wpada ona do Zatoki Manilskiej. Jest ono częścią wielkiej aglomeracji i wraz z takimi ośrodkami, jak Pasig, Quezon City, Coloocan, Makati, Pasay tworzą zespół miejski Metro Manila.

Pierwsze zapiski o mieście pochodzą z X wieku, kiedy to najechał na nie Bolkiah, sułtan z Brunei. Wyspa Luzon została poddana islamskiej indoktrynacji. Wtedy też rozkwitł handel z Chinami oraz innymi portami Dalekiego Wschodu. Gdy pojawili się tu Hiszpanie Manila stała się centrum hiszpańskiej działalności na Dalekim Wschodzie. Miasto było też ośrodkiem Handlowym między Ameryką , Azją i Hiszpanią, dzięki czemu została nazwana „Perłą Wschodu”.
W 1571 roku. Hiszpanie założyli miasto nad rzeką Pasig – dziś ta część znana jest właśnie jako Intramuros. W 1601 roku jezuici założyli seminarium dla szlachty. Była to pierwsza edukacyjna placówka w kraju. W 1762 roku Manila dostaje się pod władzę brytyjską. Ich panowanie trwa zaledwie dwa lata. Po odzyskaniu niepodległości przez Wicekrólestwo Meksyku, to na Filipinach skupia się działalność jezuitów. W tym okresie powstało wiele budowli: pałace, świątynie, pierwszy azjatycki uniwersytet. Elementy kultury hiszpańskiej szybko zostały przyswojone przez wyedukowanych metysów. To było preludium do objęcia w tym regionie prymatu w dziedzinie handlu, edukacji i kultur, która trwa do dnia dzisiejszego.

Historia miasta dalej jest burzliwa. Było atakowane, plądrowane. Szczególnie ucierpiała w trakcie II wojny światowej, kiedy w trakcie miesięcznych walk Amerykanów z Japończykami zginęło ponad 150 tysięcy mieszkańców stolicy, a wiele zabytków i dóbr kultury zostały zrównane z ziemią. Do tej pory państwo nie mogą znaleźć funduszy na to, by tym najważniejszym obiektom przywrócić dawny blask.

Klimat i atmosfera ponad wszystko

Manila może i nie pochwali cudami światowej architektury (może poza centrami handlowymi, których jest tu zatrzęsienie), ale na każdym kroku czuć tutaj niesamowity klimat miasta, które w zależności od dzielnicy tętni energią i żyje własnym życiem. W Intramuros można zobaczyć uliczki pełne wnęk ze straganami, które podczas japońskiej okupacji służyły za przeludnione cele, ślady po kulach na budynkach, ruiny szkół, uczelni, kościołów.

Najstarszą z zachowanych budowli w obrębie Intramuros jest, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, kościół św. Augustyna. Świątynia wzniesiona została w XV wieku w unikalnym stylu – filipińskiej odmianie baroku. Jednocześnie jest to jeden z dwóch kościołów, które dziś stoją w obrębie starego miasta, dawniej było ich aż siedem. Drugim jest stojąca przy Plaza de Roma Katedra Metropolitarna Niepokalanego Poczęcia – wybudowana na miejscu kolonialnego kościoła obróconego w gruzy podczas wojny.

Wizytówką miasta są wspomniane centra handlowe, które są nowoczesne i naprawdę ogromne. Manila jawi się przez jako prawdziwy raj dla zakupoholików. Znajdziemy tutaj słynne marki z całego świata, kina, restauracje z tańczącymi i śpiewającymi kelnerami, puby, mini rynki z podróbkami, stragany z lokalnymi rarytasami i ogólnie chyba wszystko czego tylko dusza zapragnie. Absolutnym numerem jeden jest słynne centrum handlowe Greenbelt w Makati. Poza tym w Manili znajdzie się też wiele miejsc oferujących bardzo tanie podróbki (chodzą słuchy, że dostaniemy tam plecak TheNorthFace za 50 zł, czy kultowe Conversy za 15 – dobry deal, prawda? 🙂 ) czy też wielkie targi i markety z żywnością.

Niech to wszystko wystarczy na zajawkę o stolicy Filipin, w której ludzie są po prostu szczęśliwi, choć nie mają wiele. Manila to miasto tysiąca twarzy, ogromnego bogactwa, skrajnej biedy, pędzących taksówkarzy, walki o przetrwanie, małych straganów… Można byłoby wymieniać wszystkie jej aspekty, ale po co? Czyż nie lepiej nauczyć się tego miasta już na miejscu i nie pokochać go miłością wieczną? 🙂 Spróbujcie sami!

 

 

 

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *