Via Ferrata – pierwsze kroki

Wszyscy piechurzy uwielbiają ten dreszczyk emocji, gdy na trasie pojawiają się łańcuchy. Większość marzy o spacerach wąskimi półkami skalnymi i pokonywaniu górskich, często pionowych, ścian. Boisz się? Myślisz, że takie wyprawy zarezerwowane są tylko dla profesjonalnych wspinaczy i alpinistów? Nie musi tak być. Wystarczy złapać bakcyla, solidnie się przygotować i żadna Via Ferrata nie będzie Ci straszna…

Via Ferrata? A z czym to się je?

Via Ferrata. Marzenie każdego górołaza, któremu nie będą straszne ni ryzyko, ni podwyższony poziom adrenaliny. Z włoska tłumaczy się ten zwrot jako żelazną drogę. I jest to tłumaczenie wręcz idealne, gdyż oznacza górski bądź wysokogórski szlak o charakterze wspinaczkowym, który na trudnych odcinkach został ubezpieczony metalowymi linami, klamrami, które czasem służą jako dodatkowe stopnie, drabinkami, a nawet specjalnymi mostkami. Bez wspomnianych ułatwień pokonanie całej drogi byłoby praktycznie niemożliwe dla większości z nas.

Via ferraty często się od siebie znacznie różnią – mogą przebiegać horyzontalnie i pionowo, prowadzić w górę lub w dół, niekiedy można je przejść w niecałą godzinę, inne wymagają całego dnia. Pomimo różnic mają one kilka wspólnych cech – położone są w wyjątkowych miejscach, widoki z nich przyprawiają o szybsze bicie serca, a nadzwyczajna ekspozycja (czyli poziom stromości szlaku) sprawia, iż poziom adrenaliny wędruję w górę w zastraszającym tempie. I jeszcze jedno – są cholernie uzależniające. Raz spróbujvia ferrata2esz i już nie chcesz przestać.

Zarówno nazwa, jak i sama koncepcja „żelaznych dróg” ma swój konkretny kontekst historyczny. Ich początki sięgają I wojny światowej – miały służyć jako pomoc dla przemieszczających się żołnierzy. Dlatego obecnie to współczesne „żelastwo”, które można spotkać na traktach, zastąpiło ówczesne drewniane drabiny lub stopnie.

Via Ferraty na całym świecie, podobnie jak szlaki dla piechurów, oznaczone są różnymi stopniami trudności. Istnieje kilka różnych skal, sposobów i nomenklatur, które stosuje się do tego. Najprostszym zestawieniem jest podzielenie tras na BARDZO ŁATWE, ŁATWE, DOŚĆ (ŚREDNIO) TRUDNE, TRUDNE, BARDZO TRUDNE, EKSTREMALNIE TRUDNE. Jeśli interesuje Was, co kryje się pod każdym z tych przymiotników, jakie są wytyczne oraz parametry poszczególnych klasyfikacji, to zajrzyjcie tutaj – znajdziecie tam wszelkie potrzebne info.

Co prawda, pierwsze ubezpieczone drogi powstawały w Austrii i Francji, ale to w Dolomitach jest ich największy wybór i to właśnie ten region poleca się na planowanie kilku i wielodniowych wypraw o różnym stopniu trudności. Mamy nadzieję, że uda się nam niedługo o kilku z nich Wam napisać. Gdy już jesteśmy przy geografii, to wszystkim, którzy myśleli, że legendarna Orla Perć zaliczana jest do ferrat, to odpowiadamy: NIE! Jest to spowodowane tym, że nie jest ona przystosowana do używania na niej klasycznego sprzętu przeznaczonego do autoasekuracji. To oznacza, że nie mamy via ferraty w naszym pięknym kraju? Oczywiście, że mamy – choć tylko jedną. Znajduje się w ona  województwie dolnośląskim, w okolicach Szklarskiej Poręby i prowadzi ona przez Krucze Skały.

Wróćmy jednak do ferratowego wstępniaka…

Dla kogo Via Ferrata?

I znów to pytanie się pojawia? Czy jest to przyjemność dla każdego? Zwykły zjadacz chleba sobie tam poradzi? Cóż… I tak, i nie. Wszystko zależy od stopnia trudności danej drogi. Są trasy, które nie wymagają większego wysiłku i umiejętności wspinaczkowych. Teoretycznie, poszczególne odcinki może przejść nawet zwykły turysta, korzystając z umieszczonych zabezpieczeń – ale pokonanie całej drogi dla wielu osób okazałoby się zbyt dużym wyzwaniem. Są też takie szlaki, do których warto się wcześniej przygotować – zarówno pod względem siłowym, kondycyjnym, jak i technicznym.

Oczywiście wszystko jest kwestią treningu i pokonania własnych słabości oraz lęków, jedvia ferrata3nak na początek przygody z via ferratami nie polecamy dróg o dużej ekspozycji. Nieopanowana świadomość dużej wysokości i ekstremalnej stromizny może sprawić, że poczuć się możecie niepewnie, a spotkanie oko w oko z wielometrową przepaścią, której dna nie widać, z pewnością nie będzie należało do przyjemnych. Najlepiej stopniowo oswajać się ze wszystkim na mniej eksponowanych szlakach, które pozwolą nam nie tylko na trening fizyczny, ale również na nabranie odpowiednich nawyków oraz pewności siebie.

Zasadniczo przyjmuje się, że pokonywanie ferrat jest znacznie bezpieczniejsze niż klasyczna wspinaczka. Sporo w tym racji, jednak i tutaj przy ewentualnym odpadnięciu od ściany nie unikniemy ryzyka kontuzji – zwłaszcza, że wystaje z niej to całe „żelastwo”. Przy wejściu pewniej jest stosować naturalne chwyty na skale. Ale czasami, na niektórych odcinkach ferrat jest bardzo dużo drobnego gruzu skalnego. Wtedy wygodniej jest wykorzystać linę poręczową do szybszego wchodzenia, niż naturalne chwyty. Gdy jesteśmy już przy sprzęcie, to odpowiedzmy sobie na pytanie:

Co zabrać ze sobą?

Jak możecie się domyśleć, aby wyprawa na jakąkolwiek via ferratę niosła ze sobą maksimum przyjemności, trzeba zapewnić sobie maksimum bezpieczeństwa. Z całą pewnością trzeba zaopatrzyć się w trzy niezbędne elementy.

Jeśli chodzi o uprząż (najlepiej biodrową), to warto kupić taką, której obwód w pasie łatwo regulować za pomocą jednego pociągnięcia. Do tego koniecznie sprawdźmy, czy ma regulowane nogawki – warunki pogodowe czasem mogą zmusić nas do założenia grubszych spodni. Kolejnym niezwykle ważnym elementem naszego wyposażenia jest tzw. lonża, którą najlepiej nabyć ze specjalnym absorberem energii w postaci chociażby metalowych płytek, dzięki którym w przypadku odpadnięcia nasz upadek nie będzie tak gwałtowny. Lonża zakończona jest dwoma karabinkami na oddzielnych taśmach, dzięki czemu na ferracie jesteśmy cały czas asekurowani. Stalowa lina asekuracyjna (zwana też poręczówką), po której się wpinamy, co kilka metrów jest przymocowana do skały specjalnymi wspornikami lub kotwami – w tych właśnie punktach przepinamy najpierw jeden karabinek, a dopiero potem drugi – tak aby przez cały czas jeden z nich był wpięty w stalówkę. Trzecim sprzętem jest oczywiście wspinaczkowy kask, o którego zbawiennych właściwościach chyba mówić nie trzeba, prawda? 🙂 Aby ochronić swoje ręce przed otarciami czy przykrymi boleściami, warto wcześniej zakupić także specjalne, wzmacniane rękawiczki, które chronić będą również nadgarstki – głównie przed skręceniem i nadwyrężeniem. Jeśli planujecie wyprawy w naprawdę wysokie góry, to może się okazać, że ferrata pvia ferrata1oprowadzi Was przez oblodzone i zaśnieżone ścieżki – nie zapomnijcie wtedy o czekanie i rakach.

Podstawową zasadą bezpieczeństwa na ferratach jest rozsądna autoasekuracja, czyli postępowanie zgodnie z zasadami bezpieczeństwa w wysokich górach i prawidłowe wykorzystanie posiadanego sprzętu. Uprząż i kask oraz rozmieszczone na trasie liny asekuracyjne, nie zdejmują z nas odpowiedzialności i nie zwalniają z zachowania szczególnej uwagi. Na ferraty nie powinno się chodzić samemu. Fakt, uwielbiamy chodzić po górach samemu, jednak via ferrata to nie jest zwykły szlak turystyczny. Obecność drugiej osoby w sytuacjach ekstremalnych może być konieczna – zwłaszcza wtedy, kiedy pogoda nie sprzyja górskiej wędrówce i na ferracie samemu trudno byłoby sobie poradzić. W przypadku jakichkolwiek niebezpieczeństw nie zapominajcie GŁOŚNO ostrzegać o nich swoich towarzyszy – Wasze bezpieczeństwo zależeć będzie od wzajemnej współpracy, więc lepiej, żeby nie przyszło Wam do głowy strojenie sobie głupich żartów. Na tych ekstremalnych drogach panuje jeszcze jedna, niepisana zasada i dotyczy ona mijanek na trasie. Otóż na szlakach turystycznych zwykło się przepuszczać ludzi idących pod górę – via ferrata rządzi się jednak ciut innymi prawami – tutaj raczej przepuszcza się ludzi zmierzających w dół. Niektóre ferraty są naprawdę wymagające, więc warto też mierzyć siły na zamiary, a jeśli już mamy szalony pomysł, by porwać się na trasę z kosmosu, to odpowiednio się do niej należy przygotować – choćby dlatego, żeby nie przynieść sobie wstydu wśród kumpli 🙂

Mamy nadzieję, że jeśli jeszcze nie mieliście okazji przemierzania żadnej via ferraty, to nadrobicie to ogromne niedopatrzenie i zaniedbanie możliwie jak najszybciej. Uwierzcie – nie będziecie chcieli przestać. Na początek jednak spróbujcie czegoś łatwiejszego… Na zachętę mamy, jak zawsze kilka cudnych obrazów – choćby dla nich warto dać się porwać. Zew wzywa!

A jeśli już znudzi Was pokonywanie kolejnych metrów na piechotę – zawsze możecie spróbować robić to… ROWEREM! 🙂

ROZBUDZAMY PODRÓŻNICZE MARZENIA!

Udostępnij

4 komentarzy

One Ping

  1. Pingback: Via Ferraty w Dolomitach? Aż Cię głowa rozboli! - TRIPONLINE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *