Maroko: wielobarwna mozaika orientu

Na północy Afryki leży kraj przyciągający barwami, zapachami, przyrodą, ludźmi, szokujący dla wszystkich, którzy po raz pierwszy znajdują się poza kontynentem europejskim. Herbata z miętą, henna, orientalne zapachy, kolory i architektura, biżuteria, muzyka, Berberowie Sahara i wielbłądy – to tylko niektóre słowa, które kojarzą się nam słysząc nazwę tego państwa, który zdumiewa coraz bardziej wraz z jego eksplorowaniem. Z pewnością nie da się tego zrobić podczas jednego wyjazdu – i całe szczęście, ponieważ chce się tam wracać… I wracać… I wracać…

Królestwo Maroka, bo tak brzmi jego oficjalna nazwa, to kraj zadziwiających kontrastów. Wyjątkowe położenie kraju pomiędzy wybrzeżem Atlantyckim, Morzem Śródziemnym i Saharą, jest gwarancją wspaniałych krajobrazów i niezapomnianych atrakcji. Z jednej strony to skute lodem i pokryte śniegiem szczyty gór Atlasu, z drugiej gorące piaski Sahary. Z jednej strony możemy zamknąć się w kurortach i spędzić czas na plażowaniu czy popijaniu drinków z palemką, a z drugiej aktywnie spędzać czas na odkrywaniu historycznych zakątków kraju.

W Maroko najlepiej pojawić się  w okresie wiosennym (marzec – maj) lub jesiennym (wrzesień – listopad) – unikniemy dzięki temu wysokich temperatur i prawdziwego najazdu turystów. Czas od listopada do lutego też jest ciekawy do poznawania tego kraju. Jeśli nie straszne Ci są mrozy, a za przyjaciół masz raki i czekan, jest to dobry czas na trekking po Atlasie i uniknięcie tłumów na szczycie Jebel Toubkal.

Fez, Meknes, Marrakesh, Casablanca, Tanger – czyli królewskie miasta Maroka to prawdziwa gratka dla wszystkich amatorów historii i archeologii z przygodowo-detektywistyczną nutką Indiany Jones’a. Do najpiękniejszych nadmorskich miejscowości zalicza się Essaouira, Asilah i Al Hoceima. Miasta nad wybrzeżem atlantyckim, ze względu na panujące tu silne prądy przybrzeżne, są szczególnie atrakcyjne dla wielbicieli windsurfingu, zaś w kurortach nad Morzem Śródziemnym warunki pogodowe są zwykle łagodniejsze.

Jesteśmy pewni, że jeśli tylko raz rozsmakujecie się w takim kraju, jak Maroko, to – cytując klasykę kina – może być początek pięknej przyjaźni  i wrócicie tam nie raz…

Więc? Bilety zarezerwowane?

Udostępnij

One Ping

  1. Pingback: Agadir, czyli marokański feniks - TRIPONLINE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *