Wyobraźcie sobie, że jesteście teraz w Boliwii. Dokładnie w stołecznym La Paz. Jakaś niewiadoma siła ciągnie Was do malutkiego Coroico. Po prostu musisz tam pojechać. Ciekawe, czy Twój entuzjazm będzie taki sam, jeśli powiemy Ci, że będziesz zmuszony w tym celu pokonać najniebezpieczniejszą drogę świata, czyli Yungas Road? Dalej jesteś gotów tamtędy jechać? A jeśli powiemy, że nie bez kozery znana jest jako Droga Śmierci?
Yungas Road – owoc pracy jeńców
Trzeba przyznać, że nad Yungas Road od początku wisiało widmo śmierci. Zbudowana w latach 30. XX wieku przez paragwajskich jeńców wojennych, jest jedną z zaledwie kilku dróg łączących Amazonię na północy Boliwii ze stolicą tego kraju.
Wyboista i na ogół nie szersza niż trzy metry, słynie ze ekstremalnych stromizn, nigdy nie zanikających mgieł, tropikalnych ulew, osuwisk, luźnych skał i ograniczonej widoczności. To wszystko na długości niewiele przekraczającej 60 kilometrów.
To tu w 1983 roku wydarzył się najstraszliwszy wypadek drogowy w historii Boliwii, kiedy autobus z ponad setką pasażerów stoczył się do przepaści. Postawione na serpentynach krzyże wskazują miejsca śmiertelnych wypadków, a niejeden kierowca, wjechawszy tu w gęste, oślepiające chmury, szeptem wznosi modły do bogini Pachamamy z prośbą o bezpieczny przejazd. Nie wszystkim się to udaje…
Zważywszy, że każdego roku ginie tu około 300 osób, można się zastanawiać, po cóż właściwie ktokolwiek przy zdrowych zmysłach miałby korzystać z tej zdradzieckiej południowoamerykańskiej drogi. Cóż – dla niektórych to jedyny sposób, by mieć kontakt ze „światem” i „cywilizacją”. Pozostaje pytanie – czy czasem nie lepiej być zwyczajnie odciętym od nich? Odpowiedź zostawiamy Wam…
Zapomnij o barierkach czy poboczu, a przygotuj się na pionowe, mrożące krew w żyłach, przepaście. Nie bez kozery miejscowi nazywają ją El Camino de la Muerte!
Oczywiście to wszystko nie mogło powstrzymać ekipy Top Gear – spotkali się oni z Yungas Road twarzą w twarz. Zobaczcie, jak im poszło 🙂
Yungas Road – rowerzyści ją uwielbiają!
Ale tylko ci, którzy szukają ekstremalnych wrażeń, którzy nie wytrzymają długo bez buchającej adrenaliny. Po przekroczeniu stolicy, droga wznosi się najpierw do wysokości około 4650 metrów w La Cumbre Pass, potem idzie już „z górki” – w Coroico schodzi ona jedynie do 1200 metrów.
Oczywiście najcięższe warunki panują tu w porze deszczowej – czyli mniej więcej od listopada do marca. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby uzmysłowić sobie, co powstanie z połączenia deszczu, ciepłych wiatrów, staczającego się błota, okraszonego mleczną mgłą. Niebezpieczeństwo diametralnie wzrasta, a przejazd niejednokrotnie graniczy z niemożliwym.
Czy to działa odstraszająco? Wręcz przeciwnie. Dla jednych Yungas Road to jedyne połączenie ze światem, dla całej reszty to atrakcja, której nie są w stanie się oprzeć. Czym będzie dla Ciebie?
P.S. Do Coroico wybrać się wręcz należy, by spróbować suszonego mięsa lamy lub pieczonej świnki morskiej, a i plantacje kakao wyglądają oszałamiająco! Zobaczcie – jeśli macie jeszcze chwilę – krótki dokument o El Camino de la Muerte!
Do zobaczenia!
Na rowerze w sumie mogłabym przejechać kawałek takiej trasy, choć bałabym się, co zrobię, kiedy nagle jakiś samochód będzie chciał przejechać obok mnie 🙂 Przecież nie będzie wlókł się za rowerem, a na mijanie też miejsca za wiele nie ma…
Wtedy rower w ręce, ponad głowę i „przylepić” się do ściany trzeba 😀
Szanowna redakcja – „stołecznym”. La paz nie jest stolicą Bolivi. Skoro już piszecie o świecie to chociaż zerknijcie choćby do Wikipedi
Pozdrawiam
PS. Byłem i rowerem zjechałem. spektakularne. A artykuł jest przesycone nieprawdziwymi historyjkami
Polecamy jeszcze znajomość polskiej ortografII 🙂 P.S. La Paz jest siedzibą rządu, więc można mówić tu o stołeczności. Choć fakt – SUCRE jest stolicą konstytucyjną… Dzięki za czujność!