Legenda amerykańskiego i światowego systemu penitencjarnego, postrach wśród bandytów i kryminalistów, inspiracja dla twórców, obiekt pożądania miłośników horrorów i dreszczyku emocji. Więzienie Eastern State Penitentiary w stanie Filadelfia jest naszym dzisiejszym „bohaterem”…
Eastern State Penitentiary: narodziny legendy!
W swoich założeniach miał wzbudzać w więźniach skruchę i żal za popełnione występki. Eastern State Penitentiary od samego początku miała na to porządne papiery. John Haviland – twórca i architekt obiekty – opierał się prostym pomyśle – całe więzienie wygląda z góry jak koło drewnianego wozu. Od centralnie ustawionej strażnicy, gwiaździście rozchodzą się korytarze, a w sumie jest ich 7. To pozwalało na ciągłe monitorowanie wszystkich korytarzy z jednego miejsca.
Każdy z korytarzy miał po obu stronach pojedyncze cele, każda o wym Każda miała również małe przeszklone okienko na suficie – nazywane było „okiem Boga” i miało uświadamiać osadzonym, że w każdym momencie są obserwowani i osądzani. Każda cela miała również wyjście na mały dziedziniec do niej przypisany. Więźniowie mogli tam przebywać (również w samotności) przez godzinę dziennie.
Chociaż więzienie działało od 1829 r., dopiero w 1836 r. jego budowa była w pełni ukończona. Pomiędzy tymi datami trochę zdążyło się już tutaj zadziać, m.in zdarzyła się pierwsza ucieczka i trafiła tu pierwsza kobieta. W momencie ukończenia Eastern State Penitentiary miało 450 cel i zajmowało powierzchnię ponad 44,5 tysiąca metrów kwadratowych. Budowa kosztowała 780 000 dolarów, co sprawiało, że więzienie było jednym z najdroższych budynków tamtych czasów. Było to też wtedy najnowocześniejsze więzienie – nie tylko w USA. Nikt wtedy nie myślał o toaletach czy bieżącej wodzie.
Nie tylko sama budowla była nowoczesna. To właśnie tutaj rodziła się formalnie prowadzona resocjalizacja. Władze więzienia wychodziły z założenia, że odosobnienie ma być czasem przemyśleń nad czynami z przeszłości i stosowały izolację więźniów. Mieli oni przebywać w samotności, pracować w milczeniu, nie mogli rozmawiać, a jako lekturę dostawali tylko Biblię. W ramach kary ściany w celach krnąbrnych więźniów malowano na czarno, a okna zasłaniano tak, aby panowała tam całkowita ciemność.
Aby uniknąć kontaktu ze strażnikami, skazani przebywając poza celą musieli zakładać kaptury. Jedzenie podawano im przez specjalne otwory pod drzwiami. W więzieniu panowała cisza. Wyciszano nawet buty strażników czy koła wozów dostawczych. Spokoju nie zakłócał żaden dźwięk. Więźniowie zostawali sam na sam z własnymi myślami, zupełnie pozbawieni bodźców zewnętrznych. Dla wielu z nich była to najgorsza tortura. Powszechne były załamania nerwowe i choroby psychiczne. Skazani popadali w szaleństwo… realescort.co.nz
Eastern State Penitentiary nie spełnia już swych podstawowych celów, jednak można je spokojnie (czyżby?) eksplorować. Na szczęście nikt nie starał się go odnawiać, remontować – władze traktują je jako swoistą „kontrolowaną ruinę”, która robi porażające wrażenie!
Eastern State Penitentiary – wiecie, że tam straszy?
Bodaj najsławniejszym więźniem Eastern State Penitentiary był legendarny gangster czasów prohibicji, czyli Al Capone. Podczas ośmiomiesięcznego pobytu cieszył się on względami władz więzienia. Jego cela była luksusowo wyposażona, miał drogie meble, książki, obrazy i radio. Została ona zachowana po dziś dzień i stanowi obiekt „westchnień” tysięcy ciekawskich.
Jednak także ten groźny gangster z przerażeniem opowiadał strażnikom o tym, że jego cela jest nawiedzona. Wierzył, że przebywa w niej duch jednej z jego ofiar – Jamesa Clarka. Zjawa miała bić, dręczyć i atakować swojego oprawcę. To nie było jednak odosobnione zjawisko. Jeszcze w czasach świetności Eastern State Penitentiary, wielu skazanych skarżyło się na tajemnicze głosy i szepty, które ich zdaniem nie pochodziły z realnego świata. Wielu z nich mówiło także o tym, że ktoś ich obserwował. I nie byli to strażnicy, a zjawy pojawiające się nocami w celach. Trudno ocenić, czy relacje więźniów dotyczą duchów czy też są wynikiem ciszy i odosobnienia.
Obecnie, wiele lat po zamknięciu więzienia, choćby w celi nr 12 słychać szaleńczy śmiech. W korytarzach pobrzmiewają kroki ducha strażnika. Ten ostatni widziany był przez całą wycieczkę, która przekonana była, że to aktor. Okazało się, że wieża jest zamknięta i nikt na nią nie wchodził. Postać strażnika materializowała się również na głównym placu wartowniczym. W ciemnych karcerach umiejscowionych w karnym korytarzu nr 4 widywane są dziwne cienie, czuje się czyjąś obecność. Słychać szepty i błaganie o pomoc. Świadkowie często mówią też o postaciach przemieszczających się z celi do celi…
Czy to tylko bajanie i miejscowa legenda? Może zarządzający więzieniem chcą tylko zwiększyć jego atrakcyjność? A jeśli to wszystko jednak jest prawdą?
Dodaj komentarz