Od samego początku w czasie naszych niedzielnych spotkań chciałem zamieścić post w stylu: „ja to tu tylko zostawię”. Miało nie być za wiele do czytania, by skupić się tylko na doznaniach wizualnych. Kilka tygodni zajęło mi odnalezienie takiego miejsca, o którym nie trzeba będzie wiele pisać, a ono samo za siebie przemówi. Oczywiście – zdjęcie i film to osobista opowieść autora, lecz trafiają one do naszego wnętrza bardziej niż słowa. Fenomen współczesnej kultury. Mam nadzieję, że będzie to początek nowej tradycji, która zagości na stałe w niedzielne popołudnia. Dziś zapraszam Was do Malezji. Na wyspie Penang znajduje się świątynia Kek Lok Si.
Kek Lok Si – magia świateł
Literalne tłumaczenie nazwy tej buddyjskiej świątyni w pełni oddaje jej charakter. Kek Lok Si oznacza tyle, co „Niebiańska Świątynia” i „Rajska Świątynia”. I taki widok uderzy nas od samego wejścia do kompleksu. Budowano ją z ogromnym rozmachem, pewnie dlatego jest to największa buddyjska świątynia w Azji Południowo-Wschodniej. Można na początku odnieść wrażenie, że pstrokate i jaskrawe kolory zapowiadają królestwo złotego kiczu, lecz po wejściu okazuje się, że – o dziwo – nic ze sobą się nie gryzie, a poszczególne budynki i ornamenty tworzą harmonijną, zbalansowaną całość. Wiadomo – kwestia gustu.
Można byłoby mówić o jej historii, opisywać każdy z (bodajże) tysiąca posągów Buddy, rozpisywać się o architektonicznych stylach wieży, którą widzicie na zdjęciu (a propos – jest ich trzy. Ciekaw jestem, czy zgadniecie jakie 🙂 ), przytaczać ciekawostki czy dane, które od samego patrzenia na nie przyprawiają o ból i zawroty głowy. Tylko po co?
Dodaj komentarz