Często doświadczacie w życiu przypadkowych spotkań? Ja je uwielbiam. Zwłaszcza te, o których z czasem mogę powiedzieć: „Na to właśnie czekałem!”.
Jedno z ostatnich miało miejsce w ostatnim tygodniu. Szukałem odpowiednich słów, które odzwierciedlałyby myśli i treści, które chciałem Wam przekazać – o tym, kto może podróżować, dlaczego chcemy to robić i czy to pasja tylko dla wybranych. Długo błądziłem w labiryncie bombardujących mnie skrawków pojęć, które nijak nie chciały się połączyć w zgrabną całość. Gdy już myślałem, że trzeba będzie nasze spotkanie przełożyć na inny czas (sic!), wtedy na swojej drodze spotkałem Bernadettę Baran.
Nie rozmawialiśmy twarzą w twarz (a szkoda), spotkałem jej historię, jej słowa. Okazało się, że mówimy jednym głosem, więc aby kontynuować tradycję Ockhama (zainteresowanych odsyłam do poglądów tego filozofa), przemówimy razem. Dzisiejsze myśli będą zatem trochę bardziej uczesane niż zwykle 🙂 W tle meksykańskie Hierve el Agua.
Ludzie czekają…
Ileż to razy rozpala się w nas pasja do podróżowania. Snujemy dalekosiężne plany, wodzimy palcem po mapie, robimy pierwsze zestawienia… I co? Zapał okazuje się słomiany, a wojaże po świecie dalej pozostają w sferze marzeń. Nie robimy tego pierwszego – jakże ważnego – kroku. Coś nas blokuje, szukamy sobie wymówek. A tak naprawdę nie potrzeba wiele.
Ludzie czekają cały tydzień na weekend, czekają cały rok na wakacje, czasami całe życie na szczęście – a ja podróżuję. Staram się wykorzystać każdy wolny moment, aby wyjechać z miasta.
Podróże to nie jest kwestia posiadanych funduszy czy czasu w ciągu roku. To kwestia mentalności. To w głowie musimy sobie co nieco poprzestawiać, by ruszyć się z miejsca. Strach przed zmianami i nowością, lęk przed nieznanym… Wiele jest czynników, które ciągle nas hamują – ale najczęściej znajdują się one w naszym umyśle.
Dla siebie, znajomych czy przyjaciół wymyślać będziemy niestworzone historie, migać będziemy się od odpowiedzi. Możemy oszukiwać innych, ale jak długo będziemy okłamywać samych siebie?
Co sprawia, że jedni ludzie cały czas są w podróży lub poświęcają tej pasji każdą wolną chwilę, a inni nie mają motywacji, aby wyjechać choćby na jeden weekend do innego miasta w Polsce? Nie ma recepty na to, jak zrobić pierwszy krok. Po prostu trzeba spakować plecaki ruszyć w drogę. Nie ma w tym żadnej filozofii.
A jak jest z Tobą? Ile razy marzyłeś o wyprawach – tych bliskich i dalekich? Ciągle siedzisz w domu? No cóż…
Wiele osób mówi, że dobrze im tak, jak jest. Że są domatorami. (…) Cudze wizje na temat naszej przyszłości wcale nie muszą się spełnić. Pracujemy na własny rachunek i od naszych decyzji będzie zależeć szczęście i przyszłe sukcesy.
Może warto zastanowić się nad tymi słowami, którymi chciałbym spuentować dzisiejsze #MyśliNieuczesane:
Podróże nie są zarezerwowane tylko dla wybranych. Każdy ma to, na co się odważy.
Cały tekst Bernadetty Baran pt. „Nie trzeba być Wojciechem Cejrowskim czy Martyną Wojciechowską, żeby zacząć podróżować” jest wart, by poświęcić kilka minut na lekturę i kolejne chwile na własną refleksję. Znajdziecie go tutaj.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie chciał rozpalić w Was iskry inspiracji do ruszenia się z miejsca, do wyruszenia przed siebie. Dziś wędrujemy do Meksyku.
Hierve el Agua: najdziwniejszy wodospad świata?
Położony w pobliżu miasta San Lorenzo Albarradas zespół intrygujących formacji skalnych Hierve el Agua to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na świecie. To doskonały przykład na to, że natura lubi czasem płatać naszym zmysłom figle. Widzieliście kiedykolwiek zamarznięte wodospady? Wznoszące się ponad 50 metrów nad doliną Oaxaca Hierve el Agua swoim wyglądem zwieść mogą każdego. W skład tego wyjątkowego kompleksu wchodzą: Cascada Grande oraz Cascada Chica, czyli Wielki i Mały Wodospad.
Przyczyną takiego stanu rzeczy są mineralne źródła, bogate w dużej wapń, magnez i dwutlenek węgla, a spływające kiedyś w dół strumienie przez tysiące lat tworzyły te surrealistyczne formacje skalne. Jeszcze kilkaset lat temu, lokalne plemiona używały tych wód do nawadniania swoich pól.
Niestety, szczyt Cascada Grande nie jest dostępny dla turystów, ale za to na klifie Cascada Chica, prócz delektowania się widokami, można zażyć kąpieli w jednym z kilku basenów, które wypełnione są turkusową wodą. Gdy spojrzy się na Hierve el Agua, nie dziwi fakt, że jest to również jedno z bardziej popularnych miejsc na modowe sesje fotograficzne, ale i nowożeńców przyjeżdża tu wielu.
Cóż – nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zostawić Was z cudownymi widokami i życzyć udanej niedzieli. Pamiętajcie: Każdy ma to, na co się odważy!
mp
Zdecydowanie zgadzam się z tym, że podróżowanie to kwestia mentalności. Niestety my ludzie mamy dziwne skłonności do godzenia się na zastaną, szarą rzeczywistość i do głowy nam nie przychodzi nawet myśl, że można inaczej. A jak już taka myśl się pojawi to znajdujemy milion wymówek dlaczego nie. Bo np to nie dla nas, albo nie mamy czasu, są ważniejsze rzeczy do roboty. Zapominamy, że to, kim jesteśmy jest dzięki doświadczaniu, a nie smutnym życiu jako takim, byle do piątku, byle do wakacji, byle do lata, byle do końca szkoły, byle do studiów, byle do emerytury… I cieszy mnie, że są ludzie, którzy potrafią zasiać ziarenko chęci dokonywania zmian (swojej mentalności również), że można.
największe podróże – choćby nie były dalekie – zaczynają się w nas samych. Stara to prawda, choć nie zawsze chcemy o niej pamiętać 🙂
Pięknie napisane ?. A mnie ciągle brak odwagi, by ruszyć gdzieś dalej, w nieznane.
Można na początek przecierać nieznane ścieżki życia – niekoniecznie nabijać licznik kilometrów
Cudowne zdjęcia…a swoją drogą, to ludzie stali się teraz bardzo wygodniccy, chcieli by mieć wszystko nie robiąc za wiele. Tak jak piszesz, że nawet jak powstanie myśl o podróży to po chwili gdzieś wszystko się rozpłynie..wymówki i narzekanie to chyba specjalność Polaków..Wiele jest osób które czeka całe życie nie spełniając swoich marzeń,ze względu na strach, lenistwo czy też inne wymyślone dyrdymały…
Największa wymówka to nie mam pieniędzy i czasu. Fakt, podróże na pewno nie są tanie, ale można obniżyć koszty wybierając się gdzieś na „własną rękę”.