Milford Sound, czyli fiordy Nowej Zelandii

Nowa Zelandia to taka europejska Islandia. Każdy w niej znajdzie coś dla siebie, a od przepychu i wyboru miejsc do zwiedzania rozboleć głowę może najbardziej zapalonych podróżników. Kraj kusi przepięknymi krajobrazami, tajemnicza kultura przenosi nas do innego wymiaru ludzkiej egzystencji. Ale to, co robi z człowiekiem Milford Sound trudne jest do opisania! Zresztą – przekonajcie się sami…

Milford Sound – ósmy cud świata

Wszystko przez te FIORDY! Nie musicie przecierać oczu ze zdumienia. Albo i możecie, dlaczego nie. Wszyscy zachwycają się norweskim wybrzeżem – i bardzo dobrze. Jednak mamy śmiałą tezę, że Zatoka Milforda bije norweskich braci (lub siostry) na głowę. Oddalone w linii prostej od Queenstown o 80 km Milford Sound to miejsce niezwykłe, ukryte wśród gór. Aby tam dotrzeć, trzeba nieco nadłożyć drogi i udać się na około przez Lumsden i Te Anau. Z 80 zrobi się jakieś 295 km, jednak wszelkie trudy będą nagrodzone z nawiązką!

(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

Krajobraz tego 19-kilometrowego wodnego jęzora tworzą opadające stromo ściany skalne sięgające nawet 1600 metrów nad poziomem morza. Z ich zboczy spadają w dół liczne wodospady i kaskady wodne. Do tego dodać trzeba bujne gaje bukowe. Wejścia do zatoki broni Mitre Peak, wznoszący się na blisko 1700 metrów.
(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

Milford Sound to również specyficzny mikroklimat. Mieszają się tutaj wody słone i słodkie, tworząc unikalne na skalę świata miejsce dla wielu rzadkich, czasem endemicznych stworzeń. Żyje tu rzadki gatunek nielotnego ptaka o nazwie takahe. Ma on jaskrawe fioletowe i niebieskie upierzenie, masywny dziób i osiąga rozmiary kury. Żywi się liśćmi i nasionami pewnego gatunku trawy. Uważano go za gatunek wymarły aż do 1947 roku. Dziś ptaki te znajdują się pod ochroną. Drugim rzadkim okazem jest kakapo (papuga), żyjąca w norach ziemnych papuga, przypominająca sowę. OSOM!
(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

Uroki Milford Sound najlepiej podziwiać w czasie kilkugodzinnego rejsu – bilety można rezerwować wcześniej lub nabyć je na nabrzeżu, wtedy można liczyć na całkiem spory rabat „last minute”.
(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

Milford Sound to tylko część…

Piopiotahi, bo tak brzmi zatoki nazwa w języku Maorysów, umiejscowiona jest na Wyspie Południowej. Od 1990 roku znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO i jest częścią przepięknego Parku Narodowego Fiordland – nazwa nie powinna zaskakiwać, prawda? 🙂
(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

Przez park narodowy biegnie jeden z najpopularniejszych w całej Nowej Zelandii szlaków turystycznych – Milford Track. Ciągnie się wzdłuż monumentalnych gór, wspaniałych wodospadów oraz lasów deszczowych. Przez całe setki lat wędrowali tędy Maorysi – przewozili najróżniejsze towary i poszukiwali złoży jadeitu. Współcześnie to miejsce upodobali sobie turyści – nie ma chyba bardziej zachwycającego miejsca do długich i spokojnych wędrówek.
(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

Przejście całego szlaku wcale nie będzie takie proste, wszak całość ma aż 53 kilometry. Warto zaopatrzyć się w namiot lub znaleźć miejsce w kwaterach po drodze. Nie trzeba się spieszyć z marszem, by nie stracić nic z oszałamiających wrażeń. Trekking można zacząć w pobliżu wspaniałego jeziora Te Anau, a zakończyć właśnie w Zatoce Milforda (lub odwrotnie, wedle uznania). Jak to bywa z trasami w Nowej Zelandii (Great Walks), bilety wstępu trzeba rezerwować z kilkumiesięczym wyprzedzeniem.
Ziarno zasialiśmy, teraz czekamy na wzrost 🙂 Niech pragnienie wyjazdu w Was kiełkuje, rośnie i wydaje błogosławione owoce!

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *