Czegoś takiego jeszcze na Triponline nie było. A i miejsce jest dość nietypowe. Wręcz unikalne. Śmierć przenika życie mieszkańców niewielkiego regionu, ukrytego w górach indonezyjskiej wyspy Sulawesi (inni nazywać ją będą Celebes), bardziej niż gdziekolwiek indziej. Bodaj nigdzie na świecie śmierć – a w zasadzie odejście bliskich – nie jest tak celebrowane, jak właśnie tam – w Tana Toraja.
Tana Toraja – hucznie i krwawo
Niby normalne życie się toczy w dolinie Tana Toraja: pola ryżu ukryte wśród indonezyjskich gór, czarne świnie biegające tu i tam, ale jednak coś tam wisi w powietrzu. Nie bez przyczyny zjeżdżają tam turyści z każdego zakątka Ziemi, prawda? Mieszkańcy lud Toraja, choć bardziej z polska zwykło nazywać się ich Toradżami. Ich religia z całą pewnością należy do najbardziej intrygujących wierzeń na świecie. Zwłaszcza kult śmierci i niezwykłe obrzędy związany z odchodzeniem najbliższych.
Ich bogato zdobione domy – tongkonany – mają specyficzny kształt dachu, przypominający łódź albo, zdaniem niektórych rogi, bawołu. Oceńcie sami…
Długie przygotowania do pogrzebów w Tana Toraja
Torajowie, choć zasadniczo są chrześcijanami (głównie protestantami), nadal kultywują pradawne, animistyczne praktyki i zwyczaje. Uważają, że najważniejszym wydarzeniem w życiu człowieka jest jego pogrzeb. Musi on być celebrowany hucznie i z rozmachem, w towarzystwie wielu zaproszonych gości. Dość powiedzieć, że na pogrzeby oszczędza się tam praktycznie przez całe życie – wszystko po to, by móc godnie pożegnać się i przejść przez bramę do innego życia. Gdy zmunifikowany nieboszczyk czeka w swym dawnym domu, lokalna społeczność podejmuje ogromne wyzwanie przygotowań. Uroczystość zazwyczaj trwa 4-6 dni i pojawia się na niej nawet kilkuset gości. Wszystko okraszone jest tańcem i śpiewami.
Specjalnie na ten czas buduje się wioskę bambusowych chatek, by goście mieli gdzie spać i spędzać długie dni niekończących się ceremonii – pomagając przy tym, można również „wkręcić” się na uroczystości. Zwykle skala całego przedsięwzięcia przerasta przeciętnego Toraja, więc przyjmuje on każdą pomoc i zobowiązuje się do wdzięczności oraz rewanżu.
Obowiązkowym punktem programu jest składanie ofiar ze zwierząt, głównie świń i bawołów. Torajowie wierzą, że dusze zwierząt powinny towarzyszyć duszy zmarłego w podróży w zaświaty. O ile na pogrzebie niezbyt bogatej osoby ginie przynajmniej kilka sztuk bydła, to pogrzeb znanej i bogatej persony czci prawdziwą rzezią kilkuset zwierząt.
Małe, kameralne uroczystości są doskonałą okazją do tego, by stać się nawet ich częścią. Torajowie to niezwykle gościnna nacja i z ochotą przyjmą Was i włączą do swojego święta. Oczywiście, nie wypada przychodzić wtedy z pustymi rękami. Warto mieć ze sobą choćby mały podarek, jak torba cukru. Tradycja przewiduje też inne podarunki: papierosy, tytoń i wino palmowe. Część z nich skonsumowana zostanie podczas uroczystości, część zatrzymana i przy następnej okazji przekazana innym pod również postacią prezentu. Zdarza się, że te same dobra wracają do pierwotnego właściciela. Duże uroczystości zwykle przyciągają też zorganizowane grupy turystów, wtedy raczej zadowolić się trzeba rolą gapiów.
Tana Toraja i legendarne Taus Taus
Prócz domów na uwagę zasługują skalne grobowce, w których najczęściej znaleźć można posążki taus taus, symbolizujące spoczywających tam zmarłych, najczęściej z jednego rodu. Wykuwane wysoko – nawet na kilkudziesięciu metrach – są miejscem pożegnania. Ale zmarli nie wybierają się do lepszego świata zdani tylko na siebie. Szczątki chowano razem z potrzebnymi w ostatniej podróży drobiazgami. Aby się dostać do grobowca, potrzeba ogromnych drabin. Po pochówku usuwano je w obawie przed rabusiami.
Taus Taus bronią dostępu do grobów i chronią żywych przed złymi duchami. W czasach, gdy nie znano jeszcze fotografii, w ten sposób uwieczniano członków rodziny. Kiedyś robiło się to jedynie symbolicznie – wystarczał kawałek ledwo obrobionego drewna, dwie kreski. Później figurki taus taus zmieniły się w niezwykle drobiazgowe rzeźby. Im większa, im bardziej zdobna figurka, tym ważniejszą personę. Taus taus ustawiano niegdyś w rodzinnych grobowcach, w ścianach klifów, tak by było je widać z daleka. Każdy dzięki temu mógł rozpoznać miejsce spoczynku swoich przodków…
Ewenementem są także groby „wykute” w drzewach, które zazwyczaj są „domem” dla małych dzieci, które opuściły ten padół łez. Przez wieki chowano w nich zmarłe noworodki. Wycinano w pniu dziuplę i pionowo składano w niej obandażowane ciało. „Wejście” zamykane zostało wyciętym uprzednio kawałkiem drewna. Po latach drzewo zarastało, na zawsze zamykając grób. A dusza dziecka wraz z rosnącym drzewem zmierzała ku niebu. Nieświadomy przechodzień ominie to miejsce, nie zwróci nawet uwagi. A takich drzew jest w dolinie sporo…
Tana Toraja – czy to miejsce dla każdego?
Do najpopularniejszych wiosek należą Londa, Bori, Palawa, Sadan, Kambira, Sangalla, Kete-Kesu, Batutumonga oraz Lemo. Są one jednak dość mocno eksploatowane pod względem turystycznym – trzeba zaznaczyć, że mieszkańcy doliny zwietrzyli w swoich wierzeniach i celebracjach całkiem niezły interes. Mnóstwo tam sklepów z pamiątkami, czy małych „agencji” zajmujących się organizowaniem „pogrzebowych wycieczek”. Prawdziwym centrum jest największe miasteczko regionu, Rantepao, w którym mniej więcej co 6 dni organizowany jest dość intrygujący targ żywego inwentarza.
Co ważne, uważamy, iż nie jest to miejsce dla wszystkich – a zwłaszcza dla „niedzielnych turystów”. To jest miejsce dla tych, którzy chcą się skonfrontować z cywilizacją skrajnie różną od naszej i potrafią powstrzymać się od oceniania. Typowy urlopowicz po kwadransie (może i nawet szybciej) opuści zapewne to miejsce zniesmaczony, zszokowany, pełen obrzydzenia, bez chęci powrotu. Co z tego wyniesie? Jaki obraz puści w świat? Jeśli więc macie w planach taką wycieczkę, poważnie ją najpierw przemyślcie…
Zostawimy Wam jeszcze materiały poglądowe, byście wiedzieli, z czym możecie mieć do czynienia już na miejscu.
Pierwszy krótszy:
Drugi zdecydowanie dłuższy:
Dodaj komentarz