Cywilizacja Majów od lat cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem – zarówno archeologów, historyków, etnologów i antropologów, jak również zwolenników teorii spiskowych. Kalendarz się skończył, a życie dalej kołem się toczy i my trwamy na posterunku – na szczęście mogę pisać do (dla) Was te słowa 🙂 Większość przypisuje Majów ściśle do Półwyspu Jukatan, gdzie potomkowie legendarnego plemienia żyją do dziś. Niewielu jednak wie, że jedna z ich stolic i jednocześnie największych dokonań czasów prekolumbijskich, znajduje się pośrodku dżungli. W Gwatemali. Przed Wami, Tikal!
Tikal – stolica wielkiej cywilizacji
Na początku wybaczcie niedopatrzenie. Wśród tych, którzy Majami się wciąż zachwycają, zapomnieliśmy wymienić filmowców – szczególnie jednego z nich. Mel Gibson w swoim dziele Apocalypto próbował uchwycić newralgiczny moment w ich historii, który wiązał się z powolnym upadkiem cywilizacji. Choć obraz był dość entuzjastycznie przyjęty przez widzów – zwłaszcza przez zwolenników naturalistycznego, twardego kina, w którym nie ma miejsca na słodkości – to jednak wśród naukowców wywołał on ogromną burzę. To nie jest miejsce, aby wymieniać wszystkie ich zarzuty – chętnych odsyłamy do serwisu Archeowieści. Co ciekawe, pretensje do reżysera mieli także współcześni Majowie, którzy podkreślali, że z wielkiej cywilizacji ich przodków, słynącej ze wspaniałych budowli, rzeźb, wysoko rozwiniętej astronomii i matematyki, twórca Pasji zrobił hordę dzikich morderców, których głównym zajęciem było gwałcenie niewiast w zajętych wioskach i masakrowanie jeńców na szczycie świątynnej piramidy. Co więcej, przybycie Hiszpanów można odczytywać jako pojawienie się „wybawicieli” (też myślicie teraz o tym, co my?) – oczywiście z prawdą historyczną nie ma to zupełnie nic wspólnego…
Zostawmy na chwilę dywagacje filmowo-historyczne i wróćmy do samego miasta.
Tikal położone jest niedaleko jeziora Petén Itzá. Należy do najlepiej zachowanych miast wszystkich cywilizacji prekolumbijskich. Splendorem i rozmachem mogą mu dorównywać jedynie Machu Picchu, Teotihuacán, może Palenque i… koniec. Tyle. Jego historia sięga najprawdopodobniej III wieku po Chrystusie, a jej początki są tak samo mgliste, jak ostatnie lata. Jako jeden z ważniejszych ośrodków władzy w Ameryce Środkowej Tikal osiągnęło szczyt swego rozwoju mniej więcej w VII – VIII wieku. Coraz więcej ludzi zaczęło zasiedlać miasto – jak na tamten czas, 3 tysiące domostw i około 10 000 mieszkańców czyniło z Tikal prawdziwą metropolię. W tym okresie wznoszono świątynie w postaci schodkowych piramid, które nawet dzisiaj powodują powolne otwieranie się ust i opad szczęki, gdy się na nie spogląda z poziomu ziemi. Położenie Tikal w połowie drogi między dwiema rzekami pozwoliło władcom tego miasta – państwa na sprawowanie kontroli zarówno nad lądowymi, jak i rzecznymi szlakami handlowymi. Czasy świetności miasta nie trwały jednak długo. Z niewiadomych przyczyn na przełomie IX i X wieku metropolia praktycznie opustoszała, a natura już zrobiła swoje. Gorący i dość wilgotny klimat sprzyjał szybkiemu rozrastaniu się dżungli, która pochłonęła Tikal nadzwyczaj szybko, grzebiąc w swych zaroślach pamięć o nim na kilkaset lat. Dopiero w XVII wieku do ruin miasta ukrytych w gęstych zaroślach, dość przypadkowo, dotarli hiszpańscy misjonarze. Ich odkrycie jednak nie sprawiło, że Tikal przywrócono dawny blask. Niestety, nie znalazło ono zainteresowania wśród możnych ówczesnego świata i po raz kolejny zniknęło z ludzkiej pamięci. Na długo. Czasem tylko pojedyncze grupki śmiałków, wiedzione opowieściami o mitycznym El Dorado i chęcią zdobycia skarbów, tam docierały. I tyle.
Dopiero w 1848 rząd Gwatemali, opierając się na dawnych zapiskach, wysłał pierwszą ekspedycję naukową, która rozpoczęła prace archeologiczne celem dokładnego zbadania i opisania ruin. Efekty przerosły oczekiwania wszystkich. Przez kolejne dziesięciolecia prowadzono tam systematyczne, kompleksowe badania, które przynosiły coraz to nowe odkrycia. Milowy krok w badaniach nad Tikalem został postawiony w latach 50. poprzedniego stulecia dzięki Uniwersytetowi z Pensylwanii, który przygotował cały program reaizowany przez wiele lat. Z czasem zaczęto wydzierać dżungli kolejne stanowiska, domostwa, świątynie, piramidy… Karczowano kolejne połacie lasu, zatrudniano rzesze robotników – wszystko po to, by Tikal narodził się na nowo. Tak naprawdę prace archeologiczne nigdy na dobre nie zostały zakończone, o czym świadczy fakt, że kilka lat temu połączone siły gwatemalskich, hiszpańskich i amerykańskich ekspedycji odnalazły w gęstwinach kolejne zabudowania i piramidy.
Tikal dzisiaj
Po wielkich odkryciach w Gwatemali świat ponownie usłyszał o Majach, o Tikal. Było to o tyle ważne wydarzenie, że w 1979 roku UNESCO włączyło stanowisko archeologiczne w Tikal do Listy Światowego Dziedzictwa. Cywilizacja Majów to światowe dziedzictwo nie tylko z punktu widzenia kulturowego, dlatego w roku 1990 Meksyk, Gwatemala i Belize utworzyły wspólnymi siłami Rezerwat Biosfery Majów. Obejmuje on ponad 5 milionów hektarów. Ma tu swój dom kilka tysięcy gatunków zwierząt, w tym ponad 350 gatunków ptaków i wiele rzadkich okazów ssaków oraz płazów, które uważane są za zagrożone wyginięciem.
By móc podziwiać piękno i majestat Tikal należy pokonać bramę Parku Narodowego Tikal, gdzie poproszeni zostaniecie o zakup biletu, który w wersji dla obcokrajowców różnić się będzie ceną od tego dla miejscowych. Tak – nie ma się co śmiać. Wiadomo, że trzeba zedrzeć z obcokrajowców, prawda? 🙂 Podczas wjazdu do parku mamy okazję zobaczyć ceiba, czyli drzewo będące symbolem Gwatemali. Było ono także święte dla Majów. Jego dolna część przedstawiała noc, górna dzień, a gałęzie były odzwierciedleniem nieba. Aby zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca w Tikal, teoretycznie wystarczy nam parę godzin – oczywiście, jeśli będzie towarzyszyć nam przewodnik. Zwiedzanie na własną rękę nie jest zalecane, gdyż nawet pomimo posiadania mapy, nie jest trudno się tam zgubić.
Ok – kupujemy bilety i co dalej? Czego się spodziewać?
Są tam płaskorzeźby, piramidy, świątynie w tym zniszczonym mieście. Wilgotny marmur, głosy, pełznące przeplecione winorośle, dźwięk trzepoczących skrzydeł, krople wpadające do ogromnego cichego morza. Wszystko powoduje szybsze bicie serca, zapiera dech w piersiach, wyczerpuje siebie samego w zieleni ponad olbrzymim dachem Peten.
Te słowa gwatemalskiego wieszcza i laureata literackiego Nobla z 1967 roku, Miguela Ángela Asturiasa, oddają pozwalają oczami wyobraźni stanąć pośrodku Placu Centralnego i wczuć się w podniosły klimat tamtego miejsca. Czuć tam powiew historii, a świadomość, że tysiąc lat temu cała okolica tętniła życiem, jeszcze potęguje to wrażenie. Otoczony jest od wschodu i zachodu piramidami świątyń, a od północy twierdzą. Całość miasta, czyli wszystkie piramidy, pałace, świątynie, domostwa, miejsca kultyczne, boiska do rytualnej gry (kto wie, jak się nazywa? 🙂 ) połączone były białymi brukowanymi drogami zwanymi sac bes. Większość zabudowań wznoszono na specjalnych piedestałach, które dodawały im jeszcze kilka metrów wysokości – wszystko po to, by ich monumentalizm był jeszcze większy – wszak strach i szacunek to od wieków najlepsze sposoby na utrzymanie władzy.
Same liczby robią wrażenie. Nie małe, nie duże – ogromne! Najbardziej imponująca ze świątyń to licząca 46 metrów tzw. Świątynia Wielkiego Jaguara, która stoi obok Piramidy Dwugłowego Węża (liczącej 65 metrów wysokości – sic!). Wejść na jej szczyt i podziwiać rozciągającą się po horyzont zieleń i kamienne szczyty innych budowli? Bezcenne! Jeśli macie lęk wysokości, to może jednak nie próbujcie, ok? Na szczycie piramid znajdują się świątynie, skromne i niepozorne. Prawdopodobnie służyły one kapłanom nie tylko do modłów ale i obserwacji astronomicznych. Na niektórych piramidach do dziś widoczne są charakterystyczne cechy architektury Majów – porównywane do grzebieni attyki wieńczące szczyty dachów świątyń, a także nieliczne ocalałe rzeźbione belki nadproży podtrzymujących konstrukcje dachowe.
Możecie sobie pomyśleć – stos kamiennych głazów i nic więcej. Po co tu w ogóle przyjeżdżać? Jeśli nie rajcuje Cię historia, dokonania wielkich cywilizacji czy antropologia to nie przyjeżdżaj. Jeśli nie darzysz szacunkiem tamtych ludzi i nie zżera Cię ciekawość, jak ponad tysiąc lat temu można było wznosić takie budowle, to nie przyjeżdżaj. Ale jedź tam choćby dlatego, żeby o zachodzie słońca usiąść na jednym ze schodków piramidy. By nic nie mówić. Zamilknąć. Przez chwilę wsłuchać się w to, co chce Ci powiedzieć dżungla. Jedź tam po tę chwilę. Nie zwlekaj.
P.S. Wiecie, że Tikal „zagrał” w jednej z części Gwiezdnych Wojen? George Lucas dał się porwać magii miasta do tego stopnia, że umieścił je w swej filmowej wizji. Dajcie znać w komentarzach i na fb, w której części sagi i „co” zagrała stolica Majów. Dla fanów serii z pewnością nie będzie to trudne zadanie 🙂
ROZBUDZAMY PODRÓŻNICZE MARZENIA!
A ja słyszałam tylko o Machu Picchu… Dzięki zatem za poszerzenie mojej wiedzy o starożytnych cywilizacjach 🙂
Cała przyjemność po mojej stronie!
może kiedyś będzie okazja zobaczyć pozostałości tej cywilizacji na żywo.
O Meksyku marzę od lat! planuję podróż prawdopodobnie za rok i ten post bardzo mi się przyda do zaplanowania podróży 🙂 Historia Majów jest fascynująca!
Wszystko pięknie – tyle, że Tikal jest w Gwatemali 🙂 a co do Majów – to fakt – stworzyli fantastyczną cywilizację!