Mont Saint Michel – klasztor na granitowej wyspie

Wielu ludzi zachwyca się klasztorami położonymi wysoko w górach – vide Atos czy Himalaje. Podobno można znaleźć tam ciszę i spokój ducha… Co powiecie na klasztor we francuskiej Normandii? Nic niezwykłego. Tylko z pozoru. A to dlatego, że położony jest on na granitowej wyspie, kilka kilometrów od stałego lądu. Już wiecie, o co chodzi? Naszym bohaterem jest oczywiście Mont Saint Michel!

Mont Saint Michel – legendarna historia

Tak, tak – nie macie halucynacji! Mówi się, że po Paryżu Wzgórze Świętego Michała jest największą atrakcją Francuzów. Chyba jest coś na rzeczy, skoro rokrocznie statystyki pokazuję, że odwiedza je ponad 3 miliony ciekawskich z całego świata. Co ich tam sprowadza?

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Historia tego mistycznego miejsca rozpoczęła się w w roku 706, kiedy biskup Aubert z Avranches wzniósł na mało dostępnym skrawku lądu sanktuarium Michała Archanioła. Malownicze położenie oraz legendy, którymi błyskawicznie zaczęło obrastać sanktuarium sprawiły, że do Mont Saint Michel zaczęły napływać coraz większe tłumy pielgrzymów. Nie było łatwo się tam dostać, gdyż trzeba było pokonać trzy nie lada przeszkody, a byłby to – woda, mgła i piasek… Wielu z nich przypłaciło pielgrzymkę życiem topiąc się w pływowej wodzie, tracąc orientację w gęstej mgle powijającej wyspę lub zapadając się pod niestabilne piaski. Czy to działało odstraszająco? Wręcz przeciwnie!

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Mont Saint Michel od 966 roku (przypadek?) stała się domem dla michów benedyktyńskich, którzy zbudowali tam swoje opactwo, a w nim także kościół, który do dziś pełni dość nietypową funkcję – mimo, że nie da się go zobaczyć, to nie można sobie bez niego wyobrazić życia na wyspie, ponieważ to właśnie on od wieków podtrzymuje wznoszone tam budowle.

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

W XI wieku na pierwszym benedyktyńskim kościele zbudowany został kościół romański, a wokół opactwa zaczęło powstawać miasteczko. W XIV wieku dobudowano mury oraz nową gotycką wieżę kościoła – dotychczasowa została zniszczona i zburzona najprawdopodobniej w wyniku erozji spowodowanej panującej na wyspie wilgocią.

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Podczas wojny stuletniej mury pokazały, jak wielki był kunszt ich budowniczych. To małe opactwo odparło bowiem wszystkie zaciekłe ataki Anglików, a sam Mont Saint Michel stał się symbolem francuskiej tożsamości narodowej (notabene – ciekawe, co powiedziano by o nim współcześnie, w dobie poprawności politycznej i propagowaniu multi-kulti). Kres chwale Mont Saint-Michel próbowali położyć francuscy rewolucjoniści, przepędzając mnichów z wyspy i zmieniając opactwo w więzienie.

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Dopiero kilkadziesiąt lat później, w roku 1874 (!) opactwo zostało uznane za zabytek, a ponad sto lat później w 1974r. trafiło na listę światowego dziedzictwa UNESCO – jakoś nas to nie dziwi. Co ciekawe, Benedyktyni powrócili do opactwa w 1000 rocznicę pierwszego pojawienia się na wyspie, na przełomie ostatniego tysiąclecia. uznali jednak, że Mont Saint-Michel zrobiło się zbyt głośne i tłoczne, co przeszkadza w kontemplacji, więc ostatecznie opuścili opactwo, które stało się wziętą ciekawostką turystyczną.

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Mont Saint Michel – warto przebyć dla niego całą Francję!

Fachowo skrawek lądu, na którym wyrasta miasteczko nazywa się wyspą pływową. Można do niej dotrzeć tylko w czasie odpływu. W czasie przypływu woda podnosi się o kilkanaście metrów i do wyspy można dostać się tylko dzięki grobli o długości blisko 2 km – w sam raz na spacer! Skaliste wzgórze pełniło funkcje fortyfikacyjne oraz religijne już za czasów Celtów, a legendy z okresu kiedy ziemie te opanowali Rzymianie mówią, że w złotej trumnie pochowano tu Juliusza Cezara. Notabene – ciekawe, czy ktoś jej szukał 🙂

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Zbliżająca się fala jest ogłaszana zawczasu przez bicie dzwonów na szczycie. Zwiedzający otrzymują ulotki z porami pływów i niesamowite zjawisko naturalne oglądają z bezpiecznej odległości. Spiętrzona zabudowa wzniesienia kontrastuje podczas odpływu z rozległym terenem wokół. Klasztor Saint Michel dominuje nad miasteczkiem leżącym u jego stóp. To przede wszystkim perła średniowiecznej architektury – potężna, monumentalna budowla wykonana z kamienia, która robi wrażenie już z odległości wielu kilometrów.

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Praktyczne informacje

Każdy, kto tam przyjeżdża ma swój sposób na zwiedzanie tej architektonicznej perełki. Można wspinać się wąskimi uliczkami, rozpocząć od opactwa, by potem wejść na mury. To z nich rozpościerają się najpiękniejsze widoki na wąskie uliczki oplatające opactwo oraz piękny widok kościoła skąpanego w promieniach wschodzącego słońca. Tylko planując podziwianie Mont Saint Michel o świcie, pamiętajcie, że w Normandii słońce wstaje dużo później niż Polsce. Na początku października jasno robi się około 8 rano, a o 6:30 miasteczko spowija jeszcze ciemność.

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Część z Was może bać się, że Mont Saint Michel zostało pożarte przez komercję i stanowi tylko wabik, lep i pułapkę na turystów. Może i ludzi jest tam zawsze wiele, jednak to wcale nie jest problem. Najtłoczniej jest w pierwszych dwóch tygodniach sierpnia, kiedy Francuzi mają wakacje. Wielu z nich jest zmuszonych wyjechać w tym terminie, na dwa tygodnie zamykane są m.in. niektóre fabryki, dlatego jeżeli macie taką możliwość, wybierzcie inny termin, w Mont Saint Michel potrafi być wtedy 20 000 odwiedzających dziennie – a jak widać po zdjęciach, zbyt wiele miejsca tam nie ma 🙂

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Wybierając się do tego mistycznego miejsca, gdzie dotrzecie specjalnym busem, warto zapoznać się również z planem pływów. Na czerwono oznaczone są dni i godziny, w których najprawdopodobniej zalana będzie grobla przed wejściem, a Mont Saint-Michel zostaje na ten czas całkowicie odcięty od lądu i staje się wyspą. Jeśli planujecie nocleg na wyspie i w podróż wybraliście się autem, to musicie liczyć się z kosztami parkingu. Będąc na miejscu nie sposób nie spróbować legendarnych, kultowych – zwał, jak zwał – omletów w lokalu o słodko brzmiącej nazwie: La Mere Poulard. Ich wyjątkowość polega na wyjątkowej konsystencji – z wierzchu przyrumienione, jednak po zanurzeniu w nie widelca naszym oczom ukazuje się puszysta, lekko ścięta pianka – PALCE LIZAĆ!

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Nie możemy Was zostawić bez pięknych ujęć – a jest, co oglądać, więc spędźcie te chwile z Mont Saint Michel!

A na deser dokument dla wtajemniczonych w arkana języka angielskiego! 🙂 Smacznego!

Rozbudzamy Podróżnicze Marzenia

 

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *