Timanfaya – Góry Ognia Lanzarote

Co powiecie na wyprawę na Marsa? Były już kinowe ekranizacje na ten temat – różnie się one kończyły – mniej lub bardziej tragicznie. Z nami będzie całkowicie bezpiecznie, spotkamy ciekawych przyjaciół, a nawet zgrillujemy mięcho w wulkanicznym żarze. Witajcie w Parku Narodowym Timanfaya na wyspie Lanzarote!

Park Narodowy Timanfaya – widziany tylko z okna

Mamy nadzieję, że Wyspy Kanaryjskie – inaczej Szczęśliwe – już nie kojarzą Wam się tylko z Gran Canarią czy Teneryfą. Skrywają one bowiem więc piękna niż może się nam wydawać. Tak jest właśnie z wyspą Lanzarote. Pod wulkanicznym płaszczem surowości (który sam w sobie jest cudowny) schowała się subtelność krajobrazów, których delikatne muśnięcia na horyzoncie zmieniają się w majestatyczne obrazy, gdy tylko będziemy się do nich zbliżać.

timanfaya-7

(fot. commons.wikimedia.org)

Nie będziemy rozpisywać się, jak tam dojechać, gdzie i za ile można przenocować – to wszystko znajdziecie wszędzie. My chcemy pokazać Wam sedno uroku Lanzarote, jego esencję, która aż kipi w Parku Narodowym Timanfaya.

timanfaya

(fot. commons.wikimedia.org)

Wyobraźcie sobie, że jeszcze do 1730 roku w okolicach wulkanu Timanfaya życie tętniło aż miło w okolicznych wioskach. Jednak nagle – w jednym momencie – zakończonych zostało wiele ludzkich historii. Żywioł góry dał znać o sobie. Wydobywały się toksyczne gazy i pył, a jęzory lawy poczęły staczać się po zboczach, niszcząc wszystko i wszystkich. Potężna erupcja trwała aż do 1736 roku. W tym czasie z około 300 kraterów znajdujących się na tym obszarze, wypływało około 48 mln3 (sic!) lawy.

timanfaya-1

(fot. commons.wikimedia.org)

Dziś Timanfaya to ścisły rezerwat biosfery (od 1993 roku jest na liście UNESCO), który oglądać można tylko z okien autobusu, wijąc się po tzw. Ruta de Los Vulcanes. U wejścia do parku Dalej można na własnej skórze poczuć wulkaniczny charakter wyspy – kamienie znajdujące się kilka centymetrów pod ziemią mają do 100 °C, a na głębokości 10 metrów temperatura dochodzi do 600 °C.

(fot. pixabay.com)

(fot. pixabay.com)

Dla niedowiarków oraz innych chętnych pracownicy parku urządzają widowiskowe show – wrzucane do dołów gałęzie w mig się zapalają, a wlewana woda wystrzeliwuje niczym gejzer. Tak więc – uważajcie, gdzie się opieracie 🙂

timanfaya-4

(fot. commons.wikimedia.org)

Na jednym z wulkanicznych stożków znajduje się specjalny punkt widokowy oraz restauracja El Diablo, której specjalnością jest mięso podawane wprost z wulkanicznego (dosłownie) grilla.

timanfaya-8

(fot. commons.wikimedia.org)

W czasie pobytu przy odrobinie szczęścia spotkamy także nowych przyjaciół…

(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

(fot. commons.wikimedia.org)

Nie zapomnijcie też pozdrowić słynnej rzeźby El Diablo (a jakże!), którą stworzył najsłynniejszy mieszkaniec wyspy, czyli zmarły w 1992 roku César Manrique. To też taki paradoks, ironia losu – trudno to nazwać – wejścia do raju strzeże diabeł. Zastanawiające prawda? 🙂

timanfaya

(fot. commons.wikimedia.org)

timanfaya-6

(fot. commons.wikimedia.org)

Skoro Timanfaya dostępna będzie jedynie z okna autobusowego, to rzućmy okiem na całe Lanzarote z lotu ptaka….

 

Do następnego tekstu!

Triponline – Rozbudzamy Podróżnicze Marzenia

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *