Durian, czyli śmierdzący król owoców

W Azji uznawany za jeden z największych przysmaków, choć nie wejdziesz z nim do autobusu czy pokoju hotelowego. Pierwsze spotkanie z nim europejskiego podniebienia może się zakończyć bardzo różnie. Równie wielbiony, co znienawidzony. Z całą pewnością budzi kontrowersje, a swym aromatem raczej odpycha niż kusi. Bohaterem naszych kulinarnych wojaży dziś jest durian, czyli król wśród owoców.

Durian królewski

Polska nazwa tego kontrowersyjnego owocu brzmi nader słodko i pieszczotliwe – jest to zybuczkowiec. Zwyczajowo nazywa się go durianem, co wywodzi się od malajskiego słowa duri, oznaczającego oznacza kolec. Jest to oczywiście zrozumiałe ze względu na jego anatomię. Z zewnątrz chroniony jest grubą zieloną skorupą z licznymi kolcami. W środku składa się z trzech komór, w których przechowywany jest miąższ, który jest barwy waniliowej, a konsystencją przypomina świetnie przyrządzony budyń. Jego królewskim przymiotem jest z pewnością niepowtarzalny smak, ale także i rozmiary. Nie należą one do najmniejszych, a dojrzała forma może ważyć nawet kilka kilogramów. Jeśli dodamy do tego fakt, że durian rośnie na drzewach, których wysokość dochodzi nawet do 40 metrów, to możemy uznać go także za jeden z najniebezpieczniejszych owoców na świecie – bliskie spotkanie z takim spadającym kolosem może się skończyć, co najmniej, lekkim uszczerbkiem na zdrowiu.

Nie taki straszny, jak go malują?

Durian jest tematem wielu anegdot na całym świecie, które obrastają nawet już do rangi legend. Jedna z nich mówi, że po zjedzeniu go nie powinno się spożywać alkoholu. Może to grozić różnymi reperkusjami, ciężkim zatruciem, a nawet śmiercią. Nie ma jednak na to żadnych naukowo potwierdzonych argumentów i trudno odnaleźć jednoznaczne informacje na ten temat. Zwolennicy i przeciwnicy tej teorii zwalczają się wzajemnie już od kilku ładnych lat. Faktem jednak jest, że w Singapurze udało się przefermentować durian na wino – sprawdźcie sami.

W Chinach durian uchodzi za owoc silnie „rozpalający” więc nie należy go jeść zbyt dużo. Zaraz po zjedzeniu duriana zaleca się zjedzenie tych samych ilości „chłodnego” owocu np. mangostanu uchodzącego za królową owoców. Durian uznawany jest za rarytas głównie w Malezji i Tajlandii. Przygotowuje się go pod wieloma postaciami: od zup przez ciastka aż po lody. Obecnie durian jest uprawiany także poza Azją, jak choćby w Australii, Ameryce Północnej, a także Środkowej.

Durian i jego słynny „zapach”

Owoc pachnie intensywnie. Słowo „pachnie” to zresztą bardzo delikatne określenie. Durian zdecydowanie śmierdzi. Słodkawa, ostra woń roznosi się na odległość kilkuset metrów od straganów, na których leżą owoce. Trudno ten zapach jednoznacznie określić. Można w nim odnaleźć z całą pewnością nuty powiązane z padliną. Niektórzy twierdzą nawet, że na ten „niezwykły aromat” składa się zapach przepoconych skarpetek, zepsutego mięsa i smażonej cebuli. Nie ma się co dziwić, że amerykańscy naukowcy próbują nawet wyselekcjonować mniej wonne odmiany tego owocu, wszak jest  ona nie do zniesienia nawet dla Azjatów.

Pamiętaj, żeby nie pokazywać się publicznie, gdy skosztujesz choć odrobinę duriana. Odór, jaki wytwarza się po jego zjedzeniu podobny jest efektu czosnku – tylko kilka razy intensywniejszy. Dlatego też osoby, które właśnie go spożyły raczej nie zostaną wpuszczone np. na pokład samolotu. O wniesieniu go nie mamy nawet co marzyć. Po kilkunastu minutach ten zapach stanie się bowiem nie do zniesienia dla współpasażerów. W niektórych centrach handlowych i większości hoteli spotkamy tabliczkę z rysunkiem z przekreślonym królem owoców.

Nie wiemy, czy wierzycie nam na słowo. Możecie poczytać inne teksty o durianie, nie znajdziecie jednak w nich niczego nowego 🙂 Jeśli jednak dalej przyjmiecie postawę św. Tomasza, to obejrzyjcie ten filmik. Gość zmierzył się z durianem. Przeżył i ma się całkiem nieźle.

Chcąc spróbować duriana trzeba, niestety (albo stety), ruszyć na wyprawę do Azji Południowej i Wschodniej. Mimo wszystko owoc jest bardzo nietrwały i nie dotarłby świeży do Polski (pomyślcie jeszcze o katuszach załogi statku:) , dlatego nie sposób go u nas dostać. A zatem – pakujemy się i w drogę! Durian i inne przygody czekają!

 

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *